Nie mogę w to uwierzyć to już kolejna nominacja do Libster Award. Zostałam nominowana przez: http://saveyoutonight-louistommo.blogspot.com/
Pytania i odpowiedzi. :D
1.Twoja/wasza ulubiona piosenka?
O trochę tego jest. Na razie jest to Steal My girl 1D i You're Perfect Jacoba Whitesidesa.
2.Jak zaczęła się twoja/wasza przygoda z One Direction?
To było 3 lata temu. O chłopakach już dawno słyszałam. Postanowiłam, że ich posłuchałam. Gdy ich zobaczyłam, usłyszałam głosy, zakochałam się. Parę słów nie dadzą opisać jak ich bardzo kocham. ( oczywiście sosy też)
3.Ulubiona piosenka z UAN,TMH i MM?
UAN- One Thing, TMH- Little Things, MM- You&I
4.Ile masz/macie lat?
W tym roku skończyłam 14. :)
5.Jak długo jesteście Directioners?
Tak jak pisałam wyżej od 3 lat.
6.Którego z członków zespołu 1D najbardziej lubisz/lubicie?
Wszystkich kocham z całego serducha, ale tak troszkę kocham Liam'a.
7.Co sprawiło,że piszesz/piszecie bloga?
Postanowiłam, że napiszę bloga z imaginami, ponieważ mój 1 nie przynosił mi żadnych korzyści.
8.Ulubiony kolor?
Niebieski oraz czarny,
9.Co najbardziej dla ciebie/was liczy się w opowiadaniach?
To, żeby czytelnicy najlepiej przeczytali post. To najważniejsze.
10.Gdzie mieszkasz?
W woj. podkarpackim, a dokładnie w Jaśle.
11.Akceptujesz związki Zayn'a,Liam'a i,Lou?
Tak jak najbardziej. Ale Louisa nie, ponieważ jestem LS. Każde ma swoje zdanie.
A ja nominuje:
1. http://emulation-fanfiction.blogspot.com/
2. http://my-life-as-annie.blogspot.com/?m=1
3. http://victim-ff.blogspot.com/?m=1
4. http://how-much-you-can-love.blogspot.com/
5. http://city-of-the-fallen-ff.blogspot.com/
6. http://rules-larry-stylinson-fanfiction.blogspot.com/
7. http://mistake-zayn.blogspot.com/
8. http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.nl/
9. http://internetowy-przyjaciel-harry-styles.blogspot.com/
10. http://miss-me-when-im-gone.blogspot.com/
11. http://dangerous-love-fanfic.blogspot.com/
Pytania:
1. Co uważasz za twój największy sukces?
2. Do jakich fandomów należysz?
3. Twoja największa inspiracja ( ktoś lub coś) dlaczego?
4. Jaka jest twoja ulubiona książka?
5. Kim chcesz zostać w przyszłości?
6. Jaki jest twój ulubiony kolor?
7. Masz rodzeństwo?
8. Jak rozpoczęła się twoja przygoda z pisaniem?
9. Widziałaś kiedyś twojego idola ( jeśli go masz)?
10. Twój ulubiony przedmiot szkolny?
11. Co pomaga ci pokonać smutek?
wtorek, 4 listopada 2014
czwartek, 30 października 2014
Calum.
" Nie tylko nie to znowu spóźniłem się na autobus" powiedziałem w myślach. To już 4 raz z kolei. Muszę jechać autobusem. Przeszedłem na drugą stronę i poszedłem w kierunku peronu, gdzie odjeżdżały pociągi. Rzuciłem plecak na pierwsze lepsze siedzenie i usiadłem.
- Aua uważaj nie jesteś tu sam! Usłyszałem dziewczyński głos. Odwróciłem się. Nie mogłem oderwać wzroku. Po chwili ocknąłem się.
- Przepraszam nie zauważyłem cię. Czy mógłbym się dosiąść? Spytałem z nadzieją.
- Hm jasne. Zawsze jesteś taki wściekły? Zadała mi pytanie.
- Nie tylko jak spóźniam się na autobus. Odpowiedziałem....
Nasza rozmowa ciągła się i ciągła. Okazało się, że jest ona fajną dziewczyną. Przegapiłem swój przystanek, ale mnie to nie obchodziło. Chciałem być przy niej. Gdy pociąg zatrzymał się na ostatnim przystanku musieliśmy wyjść. Tłum rzucił się do wyjścia. Przez co nie mogłem odnaleźć niej. Ze smutkiem poszedłem w kierunku szkoły....
Przez cały czas nie mogłem się skoncentrować, ciągle w moich myślach była ona. Każdego dnia jeździłem tym samym pociągiem z odrobiną nadziei, że spotkam ją jeszcze. Lecz nie mogłem na nią trafić. Postanowiłem, że po lekcjach pójdę do jej szkoły. Wiem, że nie znam jej imienia ale warto spróbować. Może wpadnę na nią. Lecz nic z tego. Po 2 tygodniach, wsiadłem w pociąg i zacząłem mówić.
- 2 tygodnie temu, poznałem tu wyjątkową dziewczynę. Była piękna, a na jej twarzy zdobił uśmiech. Potrafiła poprawić humor. Zwłaszcza mi. Była średniego wzrostu. Miała brązowe włosy oraz o tym samym kolorze oczy. Jeśli ktoś ją zna lub widział, proszę niech mi da znać. To dla mnie bardzo ważne.. Skończyłem swoją przemowę. Nikt nie wydusił z siebie żadnego słowa. Powoli zacząłem tracić nadzieję. Następnego dnia gdy usiadłem na swoim stałym siedzeniu zauważyłem napis na oparciu.
" Nie wiem czy mnie pamiętasz. Siedzieliśmy tu razem. Niechcący rzuciłeś we mnie plecakiem. Przeze mnie przegapiłeś przystanek, bo nasza rozmowa nie mogła się skończyć. A tak w ogóle jestem [t.i] a o to mój nr. 698763****." Na mojej twarzy pojawił się uśmiech od ucha do ucha. Bez żadnego zastanawiania, wykręciłem numer i zadzwoniłem
Każdego dnia ze sobą rozmawialiśmy, pisaliśmy, a nawet spotykali. Na jej widok na moich policzkach pojawiały się rumieńce, a brzuchu latało stado motyli. Byłem zakochany. Niestety boję się o tym powiedzieć dziewczynie. Nie chcę, aby nasze kontakty się urwały. Postanowiłem to załatwić inaczej. Spotkaliśmy się w opuszczonym budynku w parku. Tam zawsze się spotykaliśmy. Gdy dziewczyna weszła do środka nie mogła uwierzyć własnym oczom. Koło niej leżały płatki róż, które przedstawiały serce. Dziewczyna weszła do jego środka. Po chwili wyszedłem i stanąłem koło niej. W ręku trzymałam różę.
- Ja... ja... chcę ... ci ... od ... dawna coś powiedzieć. Bo ja.... no wiesz... czy ty i ja... Nie dokończyłem, ponieważ dziewczyna pocałowała mnie w usta.
- Wiem o co ci chodzi. Mi na tobie też bardzo zależy. Chciałabym z tobą być. Nic więcej mi nie potrzeba do szczęścia.
Mijały miesiące odkąd byliśmy razem. Każdego dnia kochałem ją bardziej. Bardzo się ucieszyłem na wiadomość, że dziewczyna będzie chodzić ze mną do szkoły. Niestety nasze szczęście musiał ktoś zepsuć...
Do naszej szkoły doszła nowa dziewczyna- Jessica. Ładna, długowłosa blondynka. Na jej widok oglądał się każdy chłopak. Na przerwie podeszła do mnie.
- Hej mógłbyś mnie oprowadzić trochę po szkole. Zgodziłem się. Dziewczyna na każdej przerwie zagadywała mnie. Po jakimś czasie zacząłem udzielać jej korki z fizyki oraz spotykać się. Przez co nie miałem czasu dla [t.i]. Dziewczyna była zazdrosna o Jessice. Tłumaczyłem jej, że korki daje jej po to, ponieważ nasza wychowawczyni tak mi kazała. Nie chciała w to wszystko wierzyć. Obiecałem sobie, że to tak nie może wyglądać. Po lekcjach zatrzymałem Jessice.
- Słuchaj ja nie mogę ci udzielać tych lekcji. Będzie ci ktoś musiał inny pomóc. Muszę teraz poświęcić więcej czasu mojej dziewczynie. Nie wiedziałem całej prawdy o Jessice. W wolnym czasie przerabiała moje zdjęcia i jej w niejednoznacznej sytuacji i wysyłała [t.i]. Ja o tym nic nie wiedziałem. Pewnego dnia zapomniałem swojej kurtki z szafki, gdzie zostawiłem telefon. Wykorzystało to Jessica. Wystukała coś na klawiaturze i odłożyła telefon na miejsce. Wysłała smsa adresowanego do [t.i]. Przez niego [t.i] przepisała się do innej szkoły. Nie wiedziałem dlaczego. Próbowałem każdego dnia się z nią skontaktować, niestety nie odbierała ani odpisywała. Postanowiłem, że pójdę do parku, do naszego miejsca. Gdy doszedłem [t.i] tam była. Na mój widok szybko podniosła się z ziemi.
- Tak bardzo się o ciebie martwiłem, czemu mi nie odpisywałaś?
- Daj sobie spokój. Zostaw mnie !! Nie pozwoliłem jej przejść.
- Nie dotykaj mnie! Puść mnie !!! Dziewczyna krzyczała wniebogłosy. Zaczęła się bardziej szarpać. Po chwili wyrwała się i przewróciła na podłogę uderzając z całej siły głową w kamień. Krew zaczęła się po chwili wylewać. Przerażony zadzwoniłem po karetkę. Po interwencji lekarzy, [t.i] została zawierzona do szpitala. Pojechałem z nią. Cały czas trzymałem ją za rękę. Po operacji, rodzice [t.i] nie chcieli widzieć mnie na oczy. Po tygodniowej śpiączce dziewczyna się obudziła. Wszyscy byli szczęśliwi tylko nie ona.
- Gdzie ja jestem?! Czemu nic nie widzę?! Zaczęła krzyczeć. Dziewczyna straciła wzrok. Osoba, która była zawsze uradowana życiem, już zawsze będzie żyć w ciemności. Nie mogłem sobie tego wypatrzyć. Poszedłem do szpitala. Podpisałem papiery. Nikt nie wiedział o moich zamiarach....
Po 2 tygodniach lekarze zdjęli bandaże z oczu [t.i]. Dziewczyna odzyskała wzrok. Dawca nie był znany. Pewnego dnia do dziewczyny przyszła jej przyjaciółka. Opowiedziała jej o całej sytuacji z chłopakiem oraz z Jessicą. Po całej historii dziewczyna zrozumiała, że była głupia. Nie potrafiła uwierzyć swojemu chłopakowi. Zdała sobie sprawę, że on wcale jej nie okłamywał. Pewnego dna dziewczyna zauważyła chłopaka. W jednej ręce trzymał laskę, a w drugiej smycz, a koło niego siedział pies. Dziewczyna nie odezwała się. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, dlaczego może widzieć.
Przepraszam za kolejne nieszczęśliwe zakończenie. Coś mnie naszło. Postaram się, aby kolejny post zakończył się szczęśliwie. :) No cóż co do postu jestem z niego nawet zadowolona. Mam nadzieję, że wam on przypadnie do gustu.
5 komentarzy= nowy post. :)
Przepraszam za kolejne nieszczęśliwe zakończenie. Coś mnie naszło. Postaram się, aby kolejny post zakończył się szczęśliwie. :) No cóż co do postu jestem z niego nawet zadowolona. Mam nadzieję, że wam on przypadnie do gustu.
5 komentarzy= nowy post. :)
niedziela, 26 października 2014
Michael.
Budzik zadzwonił równo o 7.
- [t.i] wstawaj bo się spóźnisz! Krzyknęła moja rodzicielka z dołu. Znowu ta szkoła. Przy życiu trzymała mnie myśl, że za tydzień będą już wakacje. Szybko poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, lekko się umalowałam, włosy związałam w kucyka, a następnie popędziłam do mojej szafy.
- Wiesz, że jedziemy z tatą na dwa dni do Niemiec w sprawach służbowych?
- Tak. Odpowiedziałam obojętnym tonem. Było już za 15 minut ósma, więc wstałam posprzątałam po śniadaniu i popędziłam do szkoły.
- Cześć kochanie. Usłyszałam i od razu się odwróciłam.
- Hej... Nie dokończyłam bo mój chłopak Michael przywitał mnie słodkim buziakiem w usta.
- Moi rodzice wyjeżdżaj dzisiaj. Może byś wpadł później?
- Dziś nie za bardzo mam czasu. Muszę pomóc tacie w sklepie.
- Szkoda wpadniesz kiedy indziej. Odpowiedziałam rozczarowana.
- Jesteś za to zła? Spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie. Odpowiedziałam i podarowałam mu buziak prosto w jego usta.
- Cześć gołąbeczki. Usłyszałam lekko ochrypnięty głos mojej przyjaciółki [i.t.p]. - Nie przeszkadzam?
- Cześć oczywiście, że nie. Przytuliłam dziewczynę na powitanie. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek szkolny. Pocałowałam chłopaka i poszłam z dziewczyną do klasy. Lekcje minęły nim się spostrzegłam. Może dlatego, że na każdej nie robiliśmy nic praktycznie oprócz siedzenia i gadania. Wróciłyśmy razem do domu. Weszłam do mieszkania i przekręciłam klucz w zamku. Nie chciałam mieć nie spodziewanych gości. Dochodziło wpół do trzeciej. Postanowiłam, że zrobię niespodziankę Michaelowi i pomogę mu w sklepie. Szybko się przebrałam i ruszyłam. Do domu i sklepu państwa Clifford było 15 minut pieszo przez park. Popchnęłam drzwi.
- Dzień dobry. Powiedziałam widząc mamę mojego chłopaka.
- Cześć [t.i]. Kamil jest na górze w domu. Przejdź przez zaplecze. Powiedziała przyjaznym tonem.
- Dziękuję. Odpowiedziałam odwracając się. Weszłam po schodach na górę i znalazłam się obok drzwi pokoju Michaela.
- Hej kochanie. Otworzyłam drzwi. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Michael migdalił się z [i.t.p]. Odwróciłam się i zaczęłam biec.
- [t.i] to nie tak jak myślisz. Chłopak odepchnął dziewczyną i pobiegł za mną. Dogonił mnie przy wyjściu.
- Kochanie to nie tak jak myślisz. Powiedział błagalnym tonem.
- Nie to niby jak? Spytałam się, a z moich oczu wypływały kolejne łzy. - Zostaw mnie!!! Krzyczałam. Uwolniłam się jego uścisku i pobiegłam przed siebie. Przestałam dopiero kiedy byłam pewna, że za mną nie biegnie. Znalazłam się w parku. Usiadłam na ławce i wybuchłam jeszcze większym płaczem. Po dwudziestu minutach spojrzałam na swój telefon. 32 połączenia nieodebrane oraz 53 wiadomości od chłopaka. Spojrzałam na zegarek. 18:40. Czas do domu. Przejrzałam się w szybie małego sklepu. Wyglądałam okropnie. Oczy napuchnięte od łez, roztargane włosy. Wyglądałam gorzej niż strach na wróble. Przez całą drogę do domu myślałam o nim. Weszłam do domu. Rzuciłam torebkę na blat. Położyłam się w salonie na sofie.
~*~
Wstałam o równej siódmej. Stwierdziłam, że nie dam rady patrzeć na Michaela i na [i.t.p]. Postanowiłam nie iść do szkoły. Włączyłam TV i poszłam zrobić coś do jedzenia, W głowie miałam mętlik, tylko jedno pytanie dlaczego? Czułam pustkę. Zjadłam płatki i poszłam w kierunku swojego pokoju. Na biurku stało zdjęcie moje i Michaela. Wyciągnęłam je z ramki i podarłam na miliony kawałków. Spojrzałam na telefon. Znowu milion nieodebranych połączeń i wiadomości. Nie miałam już na nic sił. Jednak postanowiłam trzymać się twardo i nie okazywać tego, że cierpię. Wróciłam do salonu. W telewizji nie leciało nic ciekawego, ale musiałam czymś wypełnić ciszę w domu. Nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie nachalne przyciskanie dzwonka. Wstałam i wyjrzałam przez okno. Był to Michael. Dobijał się i coś krzyczał.
- Nie krzycz tak. Nie jesteś tutaj sam. Idź stąd. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć. Odejdź. Powiedziałam przez drzwi.
- [t.i] wpuść mnie. Musimy pogadać.
- Powiedziałam nie. Nie rozumiesz.
- To nie była moja wina. Wysłuchaj mnie. Nie chciałam go słuchać. Poszłam na górę i zamknęłam się w swoim pokoju. Za nim odszedł minęło pół godziny.
~*~
Minął rok odkąd pozbierałam się od tamtego zdarzenia. Sądziłam, że nikogo nie pokocham tak bardzo jak Michaela. Lecz poznałam pewnego chłopaka. Nigdy nie wybaczyłam Michaelowi zdrady. Mogłabym mu wszystko wybaczyć, ale nie zdradę. Z tego co wiem wiedzie mu się dobrze. Rzucił szkołę i gra teraz w zespole wraz z swoimi kolegami. Robi to co kocha. Czasy leczy rany, a moje już wyleczył....
Ta dam. Wreszcie miałam wolny czas coś napisać. Powróciła mi wena z czego bardzo się cieszę. Mam już pomysły na nowe opowiadania.
5 komentarzy= nowy post :)
- [t.i] wstawaj bo się spóźnisz! Krzyknęła moja rodzicielka z dołu. Znowu ta szkoła. Przy życiu trzymała mnie myśl, że za tydzień będą już wakacje. Szybko poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, lekko się umalowałam, włosy związałam w kucyka, a następnie popędziłam do mojej szafy.
- Wiesz, że jedziemy z tatą na dwa dni do Niemiec w sprawach służbowych?
- Tak. Odpowiedziałam obojętnym tonem. Było już za 15 minut ósma, więc wstałam posprzątałam po śniadaniu i popędziłam do szkoły.
- Cześć kochanie. Usłyszałam i od razu się odwróciłam.
- Hej... Nie dokończyłam bo mój chłopak Michael przywitał mnie słodkim buziakiem w usta.
- Moi rodzice wyjeżdżaj dzisiaj. Może byś wpadł później?
- Dziś nie za bardzo mam czasu. Muszę pomóc tacie w sklepie.
- Szkoda wpadniesz kiedy indziej. Odpowiedziałam rozczarowana.
- Jesteś za to zła? Spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie. Odpowiedziałam i podarowałam mu buziak prosto w jego usta.
- Cześć gołąbeczki. Usłyszałam lekko ochrypnięty głos mojej przyjaciółki [i.t.p]. - Nie przeszkadzam?
- Cześć oczywiście, że nie. Przytuliłam dziewczynę na powitanie. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek szkolny. Pocałowałam chłopaka i poszłam z dziewczyną do klasy. Lekcje minęły nim się spostrzegłam. Może dlatego, że na każdej nie robiliśmy nic praktycznie oprócz siedzenia i gadania. Wróciłyśmy razem do domu. Weszłam do mieszkania i przekręciłam klucz w zamku. Nie chciałam mieć nie spodziewanych gości. Dochodziło wpół do trzeciej. Postanowiłam, że zrobię niespodziankę Michaelowi i pomogę mu w sklepie. Szybko się przebrałam i ruszyłam. Do domu i sklepu państwa Clifford było 15 minut pieszo przez park. Popchnęłam drzwi.
- Dzień dobry. Powiedziałam widząc mamę mojego chłopaka.
- Cześć [t.i]. Kamil jest na górze w domu. Przejdź przez zaplecze. Powiedziała przyjaznym tonem.
- Dziękuję. Odpowiedziałam odwracając się. Weszłam po schodach na górę i znalazłam się obok drzwi pokoju Michaela.
- Hej kochanie. Otworzyłam drzwi. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Michael migdalił się z [i.t.p]. Odwróciłam się i zaczęłam biec.
- [t.i] to nie tak jak myślisz. Chłopak odepchnął dziewczyną i pobiegł za mną. Dogonił mnie przy wyjściu.
- Kochanie to nie tak jak myślisz. Powiedział błagalnym tonem.
- Nie to niby jak? Spytałam się, a z moich oczu wypływały kolejne łzy. - Zostaw mnie!!! Krzyczałam. Uwolniłam się jego uścisku i pobiegłam przed siebie. Przestałam dopiero kiedy byłam pewna, że za mną nie biegnie. Znalazłam się w parku. Usiadłam na ławce i wybuchłam jeszcze większym płaczem. Po dwudziestu minutach spojrzałam na swój telefon. 32 połączenia nieodebrane oraz 53 wiadomości od chłopaka. Spojrzałam na zegarek. 18:40. Czas do domu. Przejrzałam się w szybie małego sklepu. Wyglądałam okropnie. Oczy napuchnięte od łez, roztargane włosy. Wyglądałam gorzej niż strach na wróble. Przez całą drogę do domu myślałam o nim. Weszłam do domu. Rzuciłam torebkę na blat. Położyłam się w salonie na sofie.
~*~
Wstałam o równej siódmej. Stwierdziłam, że nie dam rady patrzeć na Michaela i na [i.t.p]. Postanowiłam nie iść do szkoły. Włączyłam TV i poszłam zrobić coś do jedzenia, W głowie miałam mętlik, tylko jedno pytanie dlaczego? Czułam pustkę. Zjadłam płatki i poszłam w kierunku swojego pokoju. Na biurku stało zdjęcie moje i Michaela. Wyciągnęłam je z ramki i podarłam na miliony kawałków. Spojrzałam na telefon. Znowu milion nieodebranych połączeń i wiadomości. Nie miałam już na nic sił. Jednak postanowiłam trzymać się twardo i nie okazywać tego, że cierpię. Wróciłam do salonu. W telewizji nie leciało nic ciekawego, ale musiałam czymś wypełnić ciszę w domu. Nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie nachalne przyciskanie dzwonka. Wstałam i wyjrzałam przez okno. Był to Michael. Dobijał się i coś krzyczał.
- Nie krzycz tak. Nie jesteś tutaj sam. Idź stąd. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć. Odejdź. Powiedziałam przez drzwi.
- [t.i] wpuść mnie. Musimy pogadać.
- Powiedziałam nie. Nie rozumiesz.
- To nie była moja wina. Wysłuchaj mnie. Nie chciałam go słuchać. Poszłam na górę i zamknęłam się w swoim pokoju. Za nim odszedł minęło pół godziny.
~*~
Minął rok odkąd pozbierałam się od tamtego zdarzenia. Sądziłam, że nikogo nie pokocham tak bardzo jak Michaela. Lecz poznałam pewnego chłopaka. Nigdy nie wybaczyłam Michaelowi zdrady. Mogłabym mu wszystko wybaczyć, ale nie zdradę. Z tego co wiem wiedzie mu się dobrze. Rzucił szkołę i gra teraz w zespole wraz z swoimi kolegami. Robi to co kocha. Czasy leczy rany, a moje już wyleczył....
Ta dam. Wreszcie miałam wolny czas coś napisać. Powróciła mi wena z czego bardzo się cieszę. Mam już pomysły na nowe opowiadania.
5 komentarzy= nowy post :)
poniedziałek, 6 października 2014
Luke.
Szybka jazda, zapach spalonej gumy, czyli to co ja kocham. Nie zapominajmy o motorach. Pamiętam, że od małego interesowałem się motorami. Tą pasję odziedziczyłem po moim ojcu. Niestety, kiedy brał udział w wyścigu jeden z uczestników odciął mu hamulec. Jechał jako pierwszy. Od mety dzielił go tylko jeden zakręt. Niestety nie zdążył wykręcić i wyhamować. Uderzył w drzewo. Motor roztrzaskał się na milion kawałków, a jemu nikt nie zdążył pomóc. Moja mama nie mogła się pozbierać po tym zdarzeniu. Na moich oczach widziałem jak umiera... powiesiła się. W tak krótkim czasie straciłem dwie najbliższe mi osoby. Opiekuję się teraz mną moja babcia. Gdyby nie ona mieszkałbym teraz na ulicy lub w domu dziecka. Po 2 latach poznałem [t.i], moją dziewczynę. Dzięki niej zapomniałem o wszystkich problemach. Liczyła się tylko ona. Niestety nie każda opowieść o dwóch zakochanych nie kończy się zawsze szczęśliwie. Moja by tak się prawie skończyła.
~*~
Siedziałem bezczynnie oglądając telewizję. Po paru minutach mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnąłem go z kieszeni. Dostałem sms'a od [t.i].
15:00
Hej kochanie możesz przyjechać po mnie. Czekam pod szkołą. xxx <3
Odpisałem jej w migu oka.
15:01
Oczywiście skarbie, zaraz tam będę. xx
Schowałem telefon do kieszonki. Narzuciłem na swoje plecy kurtkę, a następnie ubrałem buty. Próbowałem wszystko zrobić po cichu, bo nie chciałem obudzić babci. Wziąłem kluczę do domu oraz motoru. Nie zapomniałem o kasku. Zbiegłem po schodach do garażu. Założyłem kask. Przekręciłem kluczem stacyjkę. Maszyna ryknęła. Dźwięk dla moich uszu. Ruszyłem. Na każdej dwupasmówce wciskałem gazu. Łamiąc zapewne parę przepisów. W końcu przepisy są po to, aby je łamać. Skręciłem w ostatnią uliczkę i wjechałem na parking liceum [t.i]. Dziewczyna już na mnie czekała. W swoich rękach trzymała kask, który jej podarowałem. Na jego czubku były napisane nasze inicjały, które znajdowały się w ogromnym sercu. Motor zatrzymał się przed postacią dziewczyny. Ściągnąłem kask.
- Dzień dobry, czy to pani czeka na swojego rycerza na czarnym koniu. Dziewczyna uśmiechnęła się i musnęła moje usta. Założyła kask i siadła za mną. Objęła mnie wokół pasa. Nie powiem uwielbiam jak to robi. Ruszyliśmy . Dom [t.i] nie znajdował się daleko. Oczywiście jak dla mnie. Byliśmy już tam w pięć minut. Dziewczyna zsiadła z motoru. Niestety na nasze nieszczęście w domu był tata {t.i], który za bardzo mnie nie lubi. Z budynku wyszedł mężczyzna.
- [t.i] mówiłem ci już kiedyś, żebyś nie spotykała się z nim już nigdy więcej. Wracaj szybko domu. Dziewczyna rzuciła krótkie pa i pobiegła w stronę domu.
- A ty lepiej trzymaj się daleko od niej. Nie odpowiedziałem nic. Odjechałem. Widzicie odkąd spotykam się z [t.i], jej tata zaczął mnie nienawidzić. Ale on nie zrozumie tego, że my się kochamy i raczej tego nigdy nie zrozumie....
~*~
Było już po 2 w nocy, a ja nadal nie spałem. Cały czas myślałem o tej dzisiejszej sytuacji z tatą [t.i]. Mój telefon zaczął nucić mój dzwonek. Kto może dzwonić o tej godzinie. Na wyświetlaczu pojawił się numer [t.i]. Przesunąłem zieloną słuchawkę po wyświetlaczu.
- Tak. Powiedziałem lekkim głosem.
- Hej kochanie. Nie obudziłam ciebie.
- Nie, nie mogłem zasnąć.
- Ja tak samo. Chciałam ciebie przeprosić za dzisiaj. W ramę przeprosin zapraszam ciebie w tą sobotę nad jezioro.
- Będą tam twoi rodzice?
- Tak będą. Nie przejmuj się tym. Moja mam naprawdę ciebie lubi,a tata kiedyś przekona się do ciebie. Dobra ja kończę, bo tata zaraz się skapnie, że nie śpię. Pa kocham cię.
- Ja ciebie też. Dziewczyna rozłączyła się. Odłożyłem telefon na miejsce. Może [t.i] ma rację, jej tata kiedyś się do mnie przekona. No właśnie kiedyś...
~*~
Ten tydzień minął bardzo szybko. Nim się obejrzałem była już sobota. Dzień zapowiadał się na bardzo upalny. Postanowiłem, że wyjadę, bo do spotkania miałem tylko 30 minut, a jezioro znajduję się dość daleko stąd. Po 40 minutach byłem na miejscu. [t.i] i jej rodzice już tam byli. Ściągnąłem kask. [t.i] rzuciła mi się na szyję.
- Tęskniłam.
- Ja też. Spojrzałem na tatę [t.i]. Patrzył na nas złowrogo.
- Ściągaj ciuchy i chodź do wody. Przywitałem się z rodzicami dziewczyny, Odpowiedź dostałam tylko od jej mamy. Zrzuciłem siebie wszystkie ciuchy. Zostałem w samych kąpielówkach. [t.i] przyglądała się mi.
-Wow nie wiedziałem, że mój chłopak mam taką umięśnioną klatę. Uśmiechnąłem się i poszliśmy w kierunku jeziora. [t.i] czuła się jak ryba w wodzie cały czas nurkowała, pływała, wygłupiała się. W pewnym momencie straciłem ją z oczu. Po chwili usłyszałem krzyki.
- Luke... Luke... ratuj!! Dziewczyna krzyczała wniebogłosy. Rozejrzałem się dookoła. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Po chwili zauważyłem dziewczynę. Płynąłem jak szalony. Nie liczyło się nic innego. Ona była w tym momencie najważniejsza. Dziewczyna zaczęła opadać na dno. Zanurzyłem się. Podpłynąłem do niej. Chwyciłem za rękę i pociągnąłem ją do góry. Gdy byliśmy na brzegu przerażeni rodzice [t.i] czekali na miejscu. Dziewczyna nie mogła oddychać. Zrobiłem jej usta. Po paru minutach dziewczyna nie odzyskała przytomności.
- Niech państwo dzwonią szybko po karetkę. Sprawdziłem czy dziewczyna ma puls. Był, ale słaby. Bałem się o najgorsze. Nie chcę stracić kolejnej osoby, dla której oddałbym życie.
~*~
Od tego nieszczęsnego zdarzenia minął tydzień. Dzięki szybkiej pomocy od strony lekarzy odzyskała przytomność. Po tym całym zdarzeniu tata [t.i], zaakceptował mnie. Nareszcie wszystko idzie po dobrej myśli.
- Luke... Luke... ratuj!! Dziewczyna krzyczała wniebogłosy. Rozejrzałem się dookoła. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Po chwili zauważyłem dziewczynę. Płynąłem jak szalony. Nie liczyło się nic innego. Ona była w tym momencie najważniejsza. Dziewczyna zaczęła opadać na dno. Zanurzyłem się. Podpłynąłem do niej. Chwyciłem za rękę i pociągnąłem ją do góry. Gdy byliśmy na brzegu przerażeni rodzice [t.i] czekali na miejscu. Dziewczyna nie mogła oddychać. Zrobiłem jej usta. Po paru minutach dziewczyna nie odzyskała przytomności.
- Niech państwo dzwonią szybko po karetkę. Sprawdziłem czy dziewczyna ma puls. Był, ale słaby. Bałem się o najgorsze. Nie chcę stracić kolejnej osoby, dla której oddałbym życie.
~*~
Od tego nieszczęsnego zdarzenia minął tydzień. Dzięki szybkiej pomocy od strony lekarzy odzyskała przytomność. Po tym całym zdarzeniu tata [t.i], zaakceptował mnie. Nareszcie wszystko idzie po dobrej myśli.
Ta da. Nareszcie nowy post. Nie wiedziałam co napisać. Oświecenia dostałam dzięki mojej koleżance, która jeździ na motorze. Nie powiem ten pomysł bardzo mi się spodobał. Mam nadzieję, że wam też. PS. Ten gif jest taki ahsuahsdio *_*
6 komentarzy= nowy post
PPS. Dziękuje za ponad 30tys. wyświetleń. Gdy to zobaczyłam wyglądałam tak:
6 komentarzy= nowy post
PPS. Dziękuje za ponad 30tys. wyświetleń. Gdy to zobaczyłam wyglądałam tak:
poniedziałek, 15 września 2014
Niall.
Kochałam go... naprawdę go kochałam... chłopaka o jasnych włosach i błękitnych oczach... tak, rozpływałam się gdy patrzyłam głęboko w ocean jego oczu. Zawsze były uśmiechnięte, pełne radości i nadziei... i ten jego uśmiech - jakby na świecie nie było żadnego zła, żadnego cierpienia. Trudno nie pokochać takiego człowieka. On zawsze wiedział, co powiedzieć, zawsze miał odpowiedź na każde, nawet najbardziej niespodziewane i najtrudniejsze pytanie. Mądrość była w każdej jego wypowiedzi... Nie wiedział, że go kocham. Bałam się mu powiedzieć. Chyba nie chciałam stracić przyjaciela, którym dla mnie był. Związki potrafią być tak krótkie a relacje tak szybko potrafią się rozluźnić... Cierpiałam kochając go w ukryciu jednocześnie dziękując Bogu, że jest blisko, zawsze, gdy ktoś potrzebował pomocy, dobrej rady czy zwyczajnego uśmiechu. Zawsze gdy ja go potrzebowałam... Lecz jeden dzień zmienił wszystko...
Tamtego dnia mieliśmy się spotkać. Przygotowywaliśmy przedstawienie dla dzieciaków i trzeba było wszystko omówić. Czekałam na to spotkanie z niecierpliwością małego dziecka oczekującego Bożego Narodzenia... Przy nim było tak cudownie... Jednak tego dnia wszystko się zmieniło. Miał być o piątej... spóźniał się już 20 minut choć zawsze był punktualny, nawet przychodził zawsze kilka minut przed czasem, gdyż, jak mówił „kto nie jest 5 minut przed czasem ten już się spóźnił". Tym razem spóźniał się już prawie pół godziny... Zaczęłam się niepokoić. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam. Nie łączy. Jakby numer nie istniał. Jeszcze raz - to samo. Postanowiłam zadzwonić na numer domowy - nikt nie odbierał telefonu długi czas. Po godzinie siódmej odebrałam telefon od jego siostry. Zamarłam - on... uległ wypadkowi... stan krytyczny... Nie potrafiłam wydusić słowa... Godzinę później byłam już w szpitalu. Dzięki pomocy jego siostry mogłam wejść nie tylko na oddział, ale do pokoju mojego ukochanego przyjaciela. Płakałam trzymając go za rękę. Już wiedziałam, że nogi nie udało się uratować. Ręka także będzie unieruchomiona. Dla mnie to nie było ważne, chciałam tylko by żył. Przez pięć dni przychodziłam do szpitala i przesiadywałam całymi godzinami przy jego łóżku razem z jego matką. Stałyśmy się sobie bliskie jak nigdy. Ja pocieszałam ją, ona mnie. Razem było inaczej.
Niestety, szóstego dnia po wypadku, kiedy akurat nie mogłam być u niego w szpitalu, gdyż w każdą środę pomagałam babci w porządkach i innych domowych sprawach, w chwili gdy niosłam po obiedzie talerze do mycia usłyszałam dźwięk telefonu - przyszedł sms. Trzymając naczynia na jednej dłoni wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni... ta wiadomość spadła tak nieoczekiwanie i była tak tragiczna, że upuściłam talerze i sama osunęłam się z płaczem na podłogę. To była wiadomość od jego siostry... Mój przyjaciel tego dnia zmarł...
Pogrzeb był prześliczny, przybyło wielu ludzi, także tych, którzy go nie znali za dobrze, albo nawet nie znali wcale, ale coś o nim słyszeli... Nim przysypał go piasek wrzuciłam mu dwie róże - białą i czerwoną, z myślą - Kocham...
Kilka dni po pogrzebie wyjechałam z miasta ale raz w miesiącu, przez koleżankę, przesyłałam jedną różę na jego grób. Po 8 miesiącach wróciłam do rodzinnej miejscowości. Odwiedzając grób przyjaciela spotkałam jego matkę. Porozmawiałyśmy trochę, zapytałam jak się czuje. Gdy po kilku minutach już się pożegnałam i miałam odejść złapała mnie jeszcze za rękę i powiedziała:
"Kochana moja... dziękuję, że o nim pamiętasz... on tak bardzo Cię kochał, tylko nie miał odwagi Tobie tego powiedzieć..."
Tamtego dnia mieliśmy się spotkać. Przygotowywaliśmy przedstawienie dla dzieciaków i trzeba było wszystko omówić. Czekałam na to spotkanie z niecierpliwością małego dziecka oczekującego Bożego Narodzenia... Przy nim było tak cudownie... Jednak tego dnia wszystko się zmieniło. Miał być o piątej... spóźniał się już 20 minut choć zawsze był punktualny, nawet przychodził zawsze kilka minut przed czasem, gdyż, jak mówił „kto nie jest 5 minut przed czasem ten już się spóźnił". Tym razem spóźniał się już prawie pół godziny... Zaczęłam się niepokoić. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam. Nie łączy. Jakby numer nie istniał. Jeszcze raz - to samo. Postanowiłam zadzwonić na numer domowy - nikt nie odbierał telefonu długi czas. Po godzinie siódmej odebrałam telefon od jego siostry. Zamarłam - on... uległ wypadkowi... stan krytyczny... Nie potrafiłam wydusić słowa... Godzinę później byłam już w szpitalu. Dzięki pomocy jego siostry mogłam wejść nie tylko na oddział, ale do pokoju mojego ukochanego przyjaciela. Płakałam trzymając go za rękę. Już wiedziałam, że nogi nie udało się uratować. Ręka także będzie unieruchomiona. Dla mnie to nie było ważne, chciałam tylko by żył. Przez pięć dni przychodziłam do szpitala i przesiadywałam całymi godzinami przy jego łóżku razem z jego matką. Stałyśmy się sobie bliskie jak nigdy. Ja pocieszałam ją, ona mnie. Razem było inaczej.
Niestety, szóstego dnia po wypadku, kiedy akurat nie mogłam być u niego w szpitalu, gdyż w każdą środę pomagałam babci w porządkach i innych domowych sprawach, w chwili gdy niosłam po obiedzie talerze do mycia usłyszałam dźwięk telefonu - przyszedł sms. Trzymając naczynia na jednej dłoni wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni... ta wiadomość spadła tak nieoczekiwanie i była tak tragiczna, że upuściłam talerze i sama osunęłam się z płaczem na podłogę. To była wiadomość od jego siostry... Mój przyjaciel tego dnia zmarł...
Pogrzeb był prześliczny, przybyło wielu ludzi, także tych, którzy go nie znali za dobrze, albo nawet nie znali wcale, ale coś o nim słyszeli... Nim przysypał go piasek wrzuciłam mu dwie róże - białą i czerwoną, z myślą - Kocham...
Kilka dni po pogrzebie wyjechałam z miasta ale raz w miesiącu, przez koleżankę, przesyłałam jedną różę na jego grób. Po 8 miesiącach wróciłam do rodzinnej miejscowości. Odwiedzając grób przyjaciela spotkałam jego matkę. Porozmawiałyśmy trochę, zapytałam jak się czuje. Gdy po kilku minutach już się pożegnałam i miałam odejść złapała mnie jeszcze za rękę i powiedziała:
"Kochana moja... dziękuję, że o nim pamiętasz... on tak bardzo Cię kochał, tylko nie miał odwagi Tobie tego powiedzieć..."
Gdy to usłyszałam ugięły się pode mną nogi a oczy zaszkliły łzami. Dopiero teraz zrozumiałam, jak wiele straciłam - nie tylko przyjaciela ale też prawdziwą miłość w swoim życiu.
Dopiero teraz przypomniałam tak wiele jego niedopowiedzianych słów, przypadkowych dotknięć ręki, spojrzenia... Baliśmy się powiedzieć sobie nawzajem co czujemy, a teraz było za późno... Nad grobem ukochanego wtuliłam się w ramiona jego matki i rozpłakałam się jak maleńka dziewczynka...
Dwa serca, w których kwitła miłość, lecz bały się ją wyznać... Ale gdy jedno przestało bić drugie nie zapomniało - miłość pozostała, większa, doskonalsza, sięgająca ponad śmierć...
Wiem, że urodziny Niall'a były 2 dni temu. Zatem, życzę mu wszystkiego najlepszego, dalszych sukcesów w karierze, tego aby się nie zmienił oraz tego, żeby każdego dnia był szczęśliwy, bo to najważniejsze.
5 komentarzy= nowy imagin. :)wtorek, 9 września 2014
Harry.
- Babciu, jak poznałaś dziadka? Spytała się moja wnuczka.
- Widzisz kochanie to było tak...
Harry i chłopaki wydawali swoją 3 płytę. Nie mogłam się doczekać, aby mieć opakowanie w moich rękach. Byłam strasznie podekscytowana. Wzięłam swoją świnkę skarbonkę i rozbiłam ją na kawałki. Wzięłam swoja drobiazgi i zaczęłam liczyć. Po kilkukrotnych obliczeniach, stwierdziłam, że starczy na kupno płyty. Ubrałam buty i pobiegłam na dół. Powiedziałam mamie gdzie idę , a następnie pobiegłam w stronę przystanku autobusowego. Niestety autobus, który jechał w stronę galerii odjechał. Nie chciałam czekać na następny, więc poszłam na nogach. Aby się nie zanudzić, wyciągnęłam swoją mp3 i zaczęłam słuchać muzyki. Skręciłam. Nagle pewien chłopak wpadł na mnie. Przewróciłam się na ziemię. Spojrzałam na sprawcę całego zdarzenia. Nie mogłam w to uwierzyć te same buty, ciuchy, włosy, uśmiech. Przede mną stał Harry. Tak Harry Styles.
- O matko, ale ze mnie niezdara. Pozwól, że ci pomogę. Chłopak podał mi swoją rękę. Chwyciłam ją i wstałam.
- Wybacz mi, ale muszę już iść. Chłopak pożegnał mi na pożegnanie i poszedł w swoim kierunku. Wstałam wryta jak kamień. Chciałam piszczeć, jak oszalała, a zarazem płakać. Właśnie jedno z moich marzeń się spełniło. Ogarnęłam się i zaczęłam iść dalej. Gdy byłam na miejscu, poszłam w kierunku sklepu muzycznego. Chodziłam dookoła, sprawdzając dokładnie każdy regał. Wtedy zobaczyłem ją. Wielki transparent z napisami '' One Direction- Midnight Memories". Wzięłam jedną do ręki i poszłam do kasy. Zapłaciłam, nagle w głośnikach zaczęły grać bębny. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Gratuluję pani. Jest pani 1000 osobną, która kupiła płytę. Jako wygraną, zaproszona jest pani na spotkanie z one direction. Moje nogi uginały się. O mało nie zesłabłam. Muszę zapisać ten dzień w kalendarzu. Mieć takie szczęście i do tego w jednym dniu. Kasjerka zaprowadziła mnie do pokoju, w którym była kanapa oraz fotel.
- A co ja tu robię?
- No, jak to co. Spotyka pani one direction. Kobieta wyszła. Oddychałam powoli. Właśnie za moment, wejdą tu chłopacy. Wyciągnęłam telefon. Poprawiłam trochę swoje włosy. Schowałam go z powrotem. Drzwi otworzyły się. Do pomieszczenia weszli chłopaki. Nie mogłam wydusić żadnego słowa. Pomachałam do chłopaków. Odwzajemnili mi tym samym. Usiedli.
- A, więc to ty jesteś zwyciężczynią. Spytał się Louis. Pokiwałam głową.
- Słuchałaś już płyty? Spytał się następny chłopak. Pokiwałam przecząco głową.
- A umiesz mówić? Spytał się Niall. Pokiwałam głową. Chłopaki zaczęli się śmiać. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. O matko, ale wstyd. W dalszej części rozmowy brałam udział. Co parę sekund, patrzyłam na Harr'ego, a on na mnie. Chłopaki wiele opowiedzieli o sobie. Jak to jest byciem sławnym. Opowiedzieli mi też o swojej nowej trasie. Niestety nasze spotkanie dobiegło końca. Nie chciałam tego, ale w końcu nic nie trwa wiecznie. Przytuliłem każdego z chłopaków na pożegnanie. Harry był ostatni. Uśmiechnął się do mnie i podał mi karteczkę.
- Zadzwoń. Powiedział po cichu i poszedł za resztą chłopaków. I tak od tego czasu zaczęliśmy się razem spotykać w wolnym czasie. Chłopak opowiedział mi wiele o swoje postaci, a ja o sobie.
- I co było dalej? Spytała się wnuczka.
Po jakimś czasie przyjaźń przerodziła się w miłość. Zaczęliśmy ze sobą chodzić. Fanki niestety nie akceptowały tego związku. Na każdym portalu społecznościowym, na którym miałam konto dostawałam wiele pogróżek. Nie powiem było to dla mnie trudne. Przez jakiś czas chodziłam przybita. Harry to zauważył. W końcu mu opowiedziałam o całej sytuacji. Chłopak nie zostawił tego z pokoju. Nagrał specjalny filmik, w którym brałam też udział. Powiedział na nim, że rozumie to, że fanki nie tolerują tego, że ma dziewczynę. Dodał, że jest jego życie oraz, że rozumie to co fanki czują. Powiedział, ze jest ze mną bardzo szczęśliwy i właśnie w tym samym momencie pocałował mnie. Na tym momencie filmik się zakończył. Od tego czasu fanki nie pisały, żadnych gróźb, tylko same miłe komentarze. Rozpłakałam się przy tym. Po roku spotykania z Harry'm, chłopak mi się oświadczył i tak później na świat przyszedł nasz synek Leo.
piątek, 5 września 2014
Zayn.
Wiecie co człowiek może robić pod wpływem alkoholu? Widzicie przez to świństwo moja dziewczyna odeszła ode mnie. Chciałbym wam opowiedzieć całą historię.
~*~
Obudziłem się z silnym bólem głowy. Rozejrzałam się dookoła. Nie znałem tego pomieszczenia. Nie tylko nie to. Odwróciłem głowę na bok. Koło mnie leżała nie znana dziewczyna. Po cholerę ja szedłem do tego baru. Co ja tu w ogóle jeszcze robię. Wstałem. Ubrałem się w soje ciuchy. Dziewczyna obudziła się.
- Kochanie gdzie idziesz?. Nie odpowiedziałem wyszedłem. Przez drogę powrotną myślałem o całej sytuacji. A, więc zacznijmy od początku Urodziny Niall'a, impreza i co było dalej? Pamiętam, że wypiłam trochę, ale żeby aż tak, że wylądowałem w łóżku z obcą dziewczyną. Oby [t.i] się o tym nie dowiedziała. Gdy byłem już w naszym mieszkaniu dziewczyna już nie spała. Pocałowałem ją na powitanie.
- I jak po imprezie? Wziąłem oddech.
- Super potańczyliśmy trochę z chłopakami i wypiliśmy. Noc przespaliśmy o Niall'a.. Powiedziałem co mi do głowy przyszło. Nigdy nie okłamywałem [t.i], ona nie znosi tego. Ja zresztą też.
~*~
Minął już tydzień od tej całej sytuacji. Na szczęścia [t.i] o niczym nie wie. Drzwi zamknęły się z hukiem. Do mieszkania wbiegła [t.i]. Dziewczyna rzuciła mi przed oczami gazetkę.
- Co to jest? Spojrzała na mnie wrogo, ale w jej oczach można było zauważyć łzy.
- Gazetka.Odpowiedziałem. Spojrzałem na okładkę. Zamieszczone na niej było moje zdjęcie i tamtej dziewczyny gdzie razem wychodzimy z klubu.
- Nic nie robiliście. To był wasz cały taniec. Tak. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Jesteś zwyczajnym dupkiem! Dziewczyna przyłożyła mi plaskacza. Pobiegła do sypialni. Poszedłem za nią. Próbowałem jej wszystko wyjaśnić, ale nie chciała mnie słuchać. Spakowała swoje rzeczy i odeszła. Nie próbowałem jej zatrzymać I to był największy błąd w moim życiu. Jestem skończonym dupkiem.
~*~
Kolejny papieros wylądował w moich ustach. Dzienna paczka ich była dla mnie drobnostką. Obiecywałem [t.i], że nigdy już nie wezmę jednego do ust. Nie dałem rady. To było silniejsze ode mnie. Odkąd [t.i] odeszła zmieniłem się nie poznania. Zawsze sprzątałem po sobie, a teraz po całej podłodze walały się butelki po alkoholu. Olałem swoją karierę miałem ją gdzieś. Nie byłem już na paru koncertach czy wywiadach. Chłopaki nie wiedzieli co się ze mną dzieję. Mówili naszym fanom jak i wszystkim, że jestem chory. Ktoś zadzwonił do drzwi. Podniosłem swoje cztery litery i podszedłem do drzwi. Przed drzwiami stali chłopacy. Na mój widok, ledwo się nie przewrócili.
- Stary co z tobą jest? Spytał się blondyn. Weszli bez zaproszenia do środka.
- Jak ty w tym syfie możesz żyć? Spytał się Louis. Nie odpowiedziałem.
- Nie musisz odpowiadać. Słuchaj chcesz tak cały czas siedzieć w zamknięciu. Wiem, ze to trudne, gdy dziewczyna od ciebie odejdzie,ale musisz dalej żyć. Uszanuj też naszych fanów martwią się o ciebie. Przez całe życie nie będziemy ich okłamywali. Spojrzałem na podłogę. Może chłopaki mają rację. Pora rzucić to. Poszedłem do kuchni. Wyciągnąłem z szafki worki na śmieci. Wróciłem do chłopaków.
- Skoro chcecie mi pomóc się zmienić, pomóżcie mi to posprzątać. Podałem każdemu po worku. Zaczęliśmy sprzątać. Z każdą minutą mieszkanie nabierało blasku. Po godzinie skończyliśmy.
- Dziękuje wam bardzo. Chłopaki uśmiechnęli się.
- Nie ma za co. Przecież jesteśmy dla siebie braćmi. Zrobiliśmy grupowy uścisk. Gdyby nie chłopaki nie wiem co by ze mną się stało. Zapiłbym się na śmierć.
~*~
- Zayn jak się ma twoja dziewczyna? Dziennikarka zadała następne pytanie. Spojrzałam w dół. Wziąłem głęboki.
- Ja i [t.i] nie jesteśmy już ze sobą... Ona odeszła ode mnie. Nie dziwię się jej. Która dziewczyna chciałaby być z chłopakiem, którą ją zdradził. Spojrzałem prosto w kamerę.
- [t.i] kochanie jeśli to oglądasz, chcę abyś wiedziała, ze dla mnie będziesz tą jedyną. Ja i tamta dziewczyna to tylko była przelotna zabawa... Z moich oczów zaczęły opadać łzy.
- Pamiętaj kocham ciebie.... nie mogę już dłużej bez ciebie żyć. Wybacz mi. Skończyłem. Nikt się już nie odezwał. Widać było, że dziennikarka też się popłakała.
- Bardzo ci współczuję. Jesteś wspaniałym chłopakiem. Gdybym była na miejscu [t.i] wybaczyłabym tobie. Kobieta spojrzała w prosto kamerę.- Chciałabym wam podziękować za ten wywiad. Proszę państwa One Direction. Kobieta przytuliła każdego z nas i zeszła z kadru. Zrobiliśmy to samo. Poszliśmy w kierunku wyjścia.. Przed wejściem czekała [t.i]. Na jej widok na mojej twarzy pojawiły się rysy uśmiechu. Dziewczyna rzuciła mi się na szyję.
- Przepraszam. Powiedziałem cicho..
Ta dam. O matko przepraszam was bardzo, ze tak późno go dodaję, ale nie dałam rady wcześniej Kartkówki za kartkówki mam. Nie wstrzymuje bloga, bo nie potrafię żyć bez pisania. Mniejsza o to mam nadzieję, że wam się spodobał.
5 komentarzy= nowy imagin .
~*~
Obudziłem się z silnym bólem głowy. Rozejrzałam się dookoła. Nie znałem tego pomieszczenia. Nie tylko nie to. Odwróciłem głowę na bok. Koło mnie leżała nie znana dziewczyna. Po cholerę ja szedłem do tego baru. Co ja tu w ogóle jeszcze robię. Wstałem. Ubrałem się w soje ciuchy. Dziewczyna obudziła się.
- Kochanie gdzie idziesz?. Nie odpowiedziałem wyszedłem. Przez drogę powrotną myślałem o całej sytuacji. A, więc zacznijmy od początku Urodziny Niall'a, impreza i co było dalej? Pamiętam, że wypiłam trochę, ale żeby aż tak, że wylądowałem w łóżku z obcą dziewczyną. Oby [t.i] się o tym nie dowiedziała. Gdy byłem już w naszym mieszkaniu dziewczyna już nie spała. Pocałowałem ją na powitanie.
- I jak po imprezie? Wziąłem oddech.
- Super potańczyliśmy trochę z chłopakami i wypiliśmy. Noc przespaliśmy o Niall'a.. Powiedziałem co mi do głowy przyszło. Nigdy nie okłamywałem [t.i], ona nie znosi tego. Ja zresztą też.
~*~
Minął już tydzień od tej całej sytuacji. Na szczęścia [t.i] o niczym nie wie. Drzwi zamknęły się z hukiem. Do mieszkania wbiegła [t.i]. Dziewczyna rzuciła mi przed oczami gazetkę.
- Co to jest? Spojrzała na mnie wrogo, ale w jej oczach można było zauważyć łzy.
- Gazetka.Odpowiedziałem. Spojrzałem na okładkę. Zamieszczone na niej było moje zdjęcie i tamtej dziewczyny gdzie razem wychodzimy z klubu.
- Nic nie robiliście. To był wasz cały taniec. Tak. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Jesteś zwyczajnym dupkiem! Dziewczyna przyłożyła mi plaskacza. Pobiegła do sypialni. Poszedłem za nią. Próbowałem jej wszystko wyjaśnić, ale nie chciała mnie słuchać. Spakowała swoje rzeczy i odeszła. Nie próbowałem jej zatrzymać I to był największy błąd w moim życiu. Jestem skończonym dupkiem.
~*~
Kolejny papieros wylądował w moich ustach. Dzienna paczka ich była dla mnie drobnostką. Obiecywałem [t.i], że nigdy już nie wezmę jednego do ust. Nie dałem rady. To było silniejsze ode mnie. Odkąd [t.i] odeszła zmieniłem się nie poznania. Zawsze sprzątałem po sobie, a teraz po całej podłodze walały się butelki po alkoholu. Olałem swoją karierę miałem ją gdzieś. Nie byłem już na paru koncertach czy wywiadach. Chłopaki nie wiedzieli co się ze mną dzieję. Mówili naszym fanom jak i wszystkim, że jestem chory. Ktoś zadzwonił do drzwi. Podniosłem swoje cztery litery i podszedłem do drzwi. Przed drzwiami stali chłopacy. Na mój widok, ledwo się nie przewrócili.
- Stary co z tobą jest? Spytał się blondyn. Weszli bez zaproszenia do środka.
- Jak ty w tym syfie możesz żyć? Spytał się Louis. Nie odpowiedziałem.
- Nie musisz odpowiadać. Słuchaj chcesz tak cały czas siedzieć w zamknięciu. Wiem, ze to trudne, gdy dziewczyna od ciebie odejdzie,ale musisz dalej żyć. Uszanuj też naszych fanów martwią się o ciebie. Przez całe życie nie będziemy ich okłamywali. Spojrzałem na podłogę. Może chłopaki mają rację. Pora rzucić to. Poszedłem do kuchni. Wyciągnąłem z szafki worki na śmieci. Wróciłem do chłopaków.
- Skoro chcecie mi pomóc się zmienić, pomóżcie mi to posprzątać. Podałem każdemu po worku. Zaczęliśmy sprzątać. Z każdą minutą mieszkanie nabierało blasku. Po godzinie skończyliśmy.
- Dziękuje wam bardzo. Chłopaki uśmiechnęli się.
- Nie ma za co. Przecież jesteśmy dla siebie braćmi. Zrobiliśmy grupowy uścisk. Gdyby nie chłopaki nie wiem co by ze mną się stało. Zapiłbym się na śmierć.
~*~
- Zayn jak się ma twoja dziewczyna? Dziennikarka zadała następne pytanie. Spojrzałam w dół. Wziąłem głęboki.
- Ja i [t.i] nie jesteśmy już ze sobą... Ona odeszła ode mnie. Nie dziwię się jej. Która dziewczyna chciałaby być z chłopakiem, którą ją zdradził. Spojrzałem prosto w kamerę.
- [t.i] kochanie jeśli to oglądasz, chcę abyś wiedziała, ze dla mnie będziesz tą jedyną. Ja i tamta dziewczyna to tylko była przelotna zabawa... Z moich oczów zaczęły opadać łzy.
- Pamiętaj kocham ciebie.... nie mogę już dłużej bez ciebie żyć. Wybacz mi. Skończyłem. Nikt się już nie odezwał. Widać było, że dziennikarka też się popłakała.
- Bardzo ci współczuję. Jesteś wspaniałym chłopakiem. Gdybym była na miejscu [t.i] wybaczyłabym tobie. Kobieta spojrzała w prosto kamerę.- Chciałabym wam podziękować za ten wywiad. Proszę państwa One Direction. Kobieta przytuliła każdego z nas i zeszła z kadru. Zrobiliśmy to samo. Poszliśmy w kierunku wyjścia.. Przed wejściem czekała [t.i]. Na jej widok na mojej twarzy pojawiły się rysy uśmiechu. Dziewczyna rzuciła mi się na szyję.
- Przepraszam. Powiedziałem cicho..
Ta dam. O matko przepraszam was bardzo, ze tak późno go dodaję, ale nie dałam rady wcześniej Kartkówki za kartkówki mam. Nie wstrzymuje bloga, bo nie potrafię żyć bez pisania. Mniejsza o to mam nadzieję, że wam się spodobał.
5 komentarzy= nowy imagin .
czwartek, 28 sierpnia 2014
Louis.
Halloween. Dzień, w którym dzieciaki mogą dostać za darmo cukierki. Kiedyś było ono moim ulubionym świętem, ale to się zmieniło. Odkąd poznałam Louis'a chłopak zawsze w tym dniu, wykręcał mi jakieś numery. W tamtym roku on i chłopaki porwali mnie. Przebrali się za bandytów. Zawiązali moje oczy, nogi oraz ręce. Wrzucili do bagażnika. Gdy dojechaliśmy na miejsce. Ściągnęli z moich oczu opaskę i wtedy zobaczyłam ich. Śmiali się wniebogłosy. I oni są już dorośli. Nie chce mi się w to wierzyć. Boję się co wymyślą w tym roku.
~*~
Skończyła się moja wieczorna zmiana. Wzięłam swoją kurtkę z wieszaka. Pracuję, jako kelnerka z jednych pobliskich barów. Chociaż Louis jest bardzo sławny, chciałam pracować. Nie chciałam siedzieć całymi dniami bezczynie oglądając stare telenowele podczas kiedy on z chłopakami jeżdżą z kraju do kraju i grają koncerty. Wsiadłam do mojego bmw. Przekręciłam kluczem stacyjkę. Samochód ryknął i odjechałam. O godzinach wieczornych mało porusza się samochodów. Włączyłem radio. Akurat leciała piosenka chłopaków Little Things. Gdy pierwszy raz usłyszałam tą piosenkę, zakochałam się od razu. Nie powiem popłakałam się. Chłopaki świetnie się spisali. Nuciłam każdą zwrotkę. Na każdej ulicy, biegały dzieciaki przebrana w przeróżne kostiumy.
10 minut później*
Zaparkowałam samochód. Zablokowałam drzwi i poszłam w kierunku domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Dookoła panowała istna cisza. Louis pewnie jeszcze nie wrócił z wywiadu. Czyli mam cały dom do swojej dyspozycji. Zawiesiłam kurtkę na wieszaku. Weszłam po schodach do sypialni. Wyciągnęłam z szafki moją piżamę oraz ręcznik. Poszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy. Po długiej kąpieli, wytarłam się ręcznikiem, a następnie przebrałam się w moją piżamę. Nagle światło zgasło. Próbowałam go włączyć, niestety nie dało się. Super wywaliło nam korki, a do tego mój telefon został w kieszonce kurtki. Próbowałam odnaleźć drzwi. Kiedy je znalazłam, wyszłam. Nagle, usłyszałam dziwny pisk. Dobiegał on ze salonu. Postanowiłam sprawdzić co się stało. Zeszłam po woli ze schodów. Skręciłam w korytarz, w którym znajdował się salon. Pisk ucichł. Wychyliłem się za ściany. W ciemności zauważyłam postać kosiarza.
- Proszę nie zabijaj mnie.- usłyszałam niski głos Louis'a. Wtedy kosiarz się zaśmiał. Kosiarz podniósł swoją kosę do góry.
- Nie!!- krzyknęłam. Rzuciłam się na postać kosiarza, przez co on się przewrócił na ziemię.
- Nie pozwolę ci go skrzywdzić, ty psychopato. - powiedziałam. W tym momencie Louis i kosiarz zaczęli się śmiać. W tym też samym momencie zaświeciło się światło. Wstałam. Louis i kosiarz tarzali się ze śmiechu po ziemi. Po chwili oboje się ogarnęli i wstali. Kosiarz ściągnął ze siebie maskę. Za nią kryła się twarz Josh'a.
- Dupki. - powiedziałam i pobiegłam na górę. Louis pobiegł za mną. Zrzuciłam się na łóżko. Louis usiadł koło mnie.
- Przepraszam, wiem że nie lubisz takich żartów. - powiedział.
- Myślałam, że co się tobie stało. - powiedziałam.
- A poza tym wy i tak się nie zmienicie. Co roku odkąd się poznaliśmy robicie mi takie żarty. - powiedziałam. Chłopak zaczął gładzić ręką moje włosy.
- Przepraszamy cię za to obiecujemy, że to nigdy się nie powtórzy.- powiedział.
- Obiecujesz?- spytałam się.
- Tak, ja i chłopaki obiecujemy. - odpowiedział. Wtuliłam się w tors chłopaka, a on pocałował moje włosy.
O matko to już mój trzeci post w tym tygodniu, z czego ja jestem bardzo dumna. A poza tym mam nadzieję, że wam się spodobał.
5 komentarzy= nowy imagin.
~*~
Skończyła się moja wieczorna zmiana. Wzięłam swoją kurtkę z wieszaka. Pracuję, jako kelnerka z jednych pobliskich barów. Chociaż Louis jest bardzo sławny, chciałam pracować. Nie chciałam siedzieć całymi dniami bezczynie oglądając stare telenowele podczas kiedy on z chłopakami jeżdżą z kraju do kraju i grają koncerty. Wsiadłam do mojego bmw. Przekręciłam kluczem stacyjkę. Samochód ryknął i odjechałam. O godzinach wieczornych mało porusza się samochodów. Włączyłem radio. Akurat leciała piosenka chłopaków Little Things. Gdy pierwszy raz usłyszałam tą piosenkę, zakochałam się od razu. Nie powiem popłakałam się. Chłopaki świetnie się spisali. Nuciłam każdą zwrotkę. Na każdej ulicy, biegały dzieciaki przebrana w przeróżne kostiumy.
10 minut później*
Zaparkowałam samochód. Zablokowałam drzwi i poszłam w kierunku domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Dookoła panowała istna cisza. Louis pewnie jeszcze nie wrócił z wywiadu. Czyli mam cały dom do swojej dyspozycji. Zawiesiłam kurtkę na wieszaku. Weszłam po schodach do sypialni. Wyciągnęłam z szafki moją piżamę oraz ręcznik. Poszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy. Po długiej kąpieli, wytarłam się ręcznikiem, a następnie przebrałam się w moją piżamę. Nagle światło zgasło. Próbowałam go włączyć, niestety nie dało się. Super wywaliło nam korki, a do tego mój telefon został w kieszonce kurtki. Próbowałam odnaleźć drzwi. Kiedy je znalazłam, wyszłam. Nagle, usłyszałam dziwny pisk. Dobiegał on ze salonu. Postanowiłam sprawdzić co się stało. Zeszłam po woli ze schodów. Skręciłam w korytarz, w którym znajdował się salon. Pisk ucichł. Wychyliłem się za ściany. W ciemności zauważyłam postać kosiarza.
- Proszę nie zabijaj mnie.- usłyszałam niski głos Louis'a. Wtedy kosiarz się zaśmiał. Kosiarz podniósł swoją kosę do góry.
- Nie!!- krzyknęłam. Rzuciłam się na postać kosiarza, przez co on się przewrócił na ziemię.
- Nie pozwolę ci go skrzywdzić, ty psychopato. - powiedziałam. W tym momencie Louis i kosiarz zaczęli się śmiać. W tym też samym momencie zaświeciło się światło. Wstałam. Louis i kosiarz tarzali się ze śmiechu po ziemi. Po chwili oboje się ogarnęli i wstali. Kosiarz ściągnął ze siebie maskę. Za nią kryła się twarz Josh'a.
- Dupki. - powiedziałam i pobiegłam na górę. Louis pobiegł za mną. Zrzuciłam się na łóżko. Louis usiadł koło mnie.
- Przepraszam, wiem że nie lubisz takich żartów. - powiedział.
- Myślałam, że co się tobie stało. - powiedziałam.
- A poza tym wy i tak się nie zmienicie. Co roku odkąd się poznaliśmy robicie mi takie żarty. - powiedziałam. Chłopak zaczął gładzić ręką moje włosy.
- Przepraszamy cię za to obiecujemy, że to nigdy się nie powtórzy.- powiedział.
- Obiecujesz?- spytałam się.
- Tak, ja i chłopaki obiecujemy. - odpowiedział. Wtuliłam się w tors chłopaka, a on pocałował moje włosy.
O matko to już mój trzeci post w tym tygodniu, z czego ja jestem bardzo dumna. A poza tym mam nadzieję, że wam się spodobał.
5 komentarzy= nowy imagin.
środa, 27 sierpnia 2014
Liam.
Pewnie chcecie wiedzieć, jak to jest kiedy jesteś sławnym. Nie powiem cieszę się z tego. Ja i chłopaki mamy wiernych fanów, na których możemy zawsze liczyć oraz pieniądze, ale w końcu one nie dają szczęścia. Ale co z tego? W moim życiu brakuje czegoś. Raczej kogoś... dziewczyny. Pewnie pomyślicie, że miałem wiele dziewczyn. Owszem miałem, ale żadna z nich nie była tą jedyną. Każdy mój związek trwał niecałe parę miesięcy. Każdego dnia, gdy wracam do swojego mieszkania, zostaję same pustki. Chciałbym, aby to się kiedyś zmieniło. Kiedy wracałbym po trasie, nagraniach lub wywiadach czekała by tam na mnie osoba za, którą skoczyłbym w ogień. Pocałował w policzek i spytał się jak minął jej dzień. Minęły, by parę miesięcy, lat a ona zostałaby panią Payne. Później na świat przyszłyby nasze dzieci, a za parę lat nasze wnuki. Ale czy kiedyś to się wydarzy? Mam taką nadzieję. Ale nie zaplanujemy swojego życie. To ono samo się planuję.
~~~*~~~~
Ja i chłopaki mieliśmy ostatnią próbę dźwiękową przed naszym dzisiejszym koncertem. Nie powiem wyszło nam to świetnie. Chłopaki pokazali, na co ich stać. Cieszę się, że ich poznałem. Gdyby nie Simon nie wiem, jakbym poradził się w roli solisty. Chłopaki są dla mnie, jak bracia. Zazdroszczę im tego, że cieszą się wielką popularnością dziewczyn. Prawie na każdym bilbordzie jest napisane: I LOVE YOU HARRY, MRS. HORAN itp. Rzadko kiedy widuję na nich swoje imię lub nazwisko. Z tego powodu jest mi bardzo przykro.
~~*~~
~~~*~~~~
Ja i chłopaki mieliśmy ostatnią próbę dźwiękową przed naszym dzisiejszym koncertem. Nie powiem wyszło nam to świetnie. Chłopaki pokazali, na co ich stać. Cieszę się, że ich poznałem. Gdyby nie Simon nie wiem, jakbym poradził się w roli solisty. Chłopaki są dla mnie, jak bracia. Zazdroszczę im tego, że cieszą się wielką popularnością dziewczyn. Prawie na każdym bilbordzie jest napisane: I LOVE YOU HARRY, MRS. HORAN itp. Rzadko kiedy widuję na nich swoje imię lub nazwisko. Z tego powodu jest mi bardzo przykro.
~~*~~
- Dajcie z siebie wszystko.- powiedziała Lou, trzymając na rękach swoją córeczkę Lux. Dziewczynka pomachała nam i pocałowała każdego z chłopaków w policzek. Uwielbiam ją. Po kolei wchodziliśmy na scenę. Cały stadion zaczął piszczeć. Podziwiam naszych fanów, że mają takie gardła, sam chciałbym mieć takie. Pierwszą piosenkę, którą zaśpiewaliśmy była One Thing.... Gdy koncert dobiegał koncert, zaśpiewaliśmy Little Things. Kiedy zaczynała się moja solówka wtedy zauważyłem ją. Była jedną z najpiękniejszych dziewczyn jakąkolwiek widziałem. Miała (twój kolor włosów) włosy oraz ( twój kolor oczów) oczy przy, których się rozpłynąłem. Z oddali zauważyłem, że miała na koszulce napisane Mrs.Payne. Czyli jest taka dziewczyna, dla której jestem ulubieńcem.
- Liam... Liam śpiewaj.- usłyszałem głos Harr'ego. Szybko się ocknąłem i zacząłem śpiewać. Po skończonym koncercie rozdawaliśmy autografy oraz robiliśmy zdjęcia z fanami. Sprawia mi to ogromną przyjemność. Każda chwila spędzona z naszymi fanami jest magiczna. Jesteśmy jej bardzo wdzięczni za to, że robią dla nas rysunki z naszymi podobiznami oraz zeszyty poświęcone z naszymi osobami. Doceniamy to, że poświęcili swój wolny czas.
- Dziękuję bardzo- powiedziała dziewczyna, której dałam autografem. Przytuliłem ją i pożegnałem. Spuściłem głowę w dół. Zauważyłem, że moje vans'y odwiązały się. Skuliłem się i zawiązałem sznurówkę.
- Ekhm. - usłyszałem kobiecy głos. Podniosłem głowę do górę. Wtedy ujrzałem ją. Wstałem i uśmiechnąłem się do niej.
- Czy mogę prosić ciebie o autograf? - spytała się.
- Oczywiście. - odpowiedziałem. Wziąłem od niej kartkę i długopis, a następnie podpisałem ją. - Dziękuje. - powiedziała, po czym mnie przytuliła.
- To ja ci dziękuję. Dziękuję, że masz tą koszulkę. - powiedziałem. Dziewczyna odkleiła się ode mnie.
- Nie ma za co. - powiedziała. Dziewczyna powoli odchodziła, ale zatrzymałem ją.
- Co powiesz na to, że zaproszę ciebie na randkę?- spytałem się.
- Będzie to zaszczyt z mojej strony.- odpowiedziała. Wymieniliśmy się swoimi numerami telefonów i pożegnaliśmy. Chciałem skakać i piszczeć, jak fanka na nasz widok. Ale powstrzymałem się. Po zakończeniu spotkań z naszymi fanami, zostaliśmy odwiezieni do swoich mieszkań.
~~*~~~
Umówiliśmy się pod bramą parku. Postanowiłem ze ubiorę się jedną z moich koszul w kratę oraz w jeansy. Już miałam wychodzić kiedy zauważyłem, że nie ubrałem butów. Szybko wróciłem do domu i ubrałem czarne conversy. Zamknąłem drzwi i zszedłem na dół. Po drodze kupiłem bukiet róż. Gdy byłem na miejscu [t.i], bo tak miała ona na imię czekała już na mnie. Wyglądała oszołamiająco. Miała ubraną czarną sukienkę do kolan. Swoje włosy miała luźno spięte.
- Wyglądasz pięknie. - powiedziałem. Podałem jej bukiet kwiatów.
- Dziękuje są piękne i nawzajem. - powiedziała. Od dłuższego czasu spacerowaliśmy się po uliczkach londyńskich. Niestety zakończył to deszcz. Zaczęliśmy biec. Byłem szybszy przez co dziewczyna nie dała rady mnie dogonić. Zatrzymałem się. Wziąłem ją na ręce i zacząłem biec dalej. Schroniliśmy się starym opuszczonym budynku. Odłożyłem dziewczynę na ziemię.
- Naprawdę jesteś szybki. - powiedziała. Uśmiechnąłem się do niej. Dziewczyna odwzajemniła mi tym samym. Zapadła głęboka cisza. Spojrzałem głęboko dziewczynie w oczy, a ona w moje. Po chwili nasze twarze zbliżały się do siebie, po czym nasze usta złączyły się w długi pocałunek.
2 lata później*
Już od ponad roku ja i [t.i] jesteśmy małżeństwem. Nasze fanki zaakceptowały moją nową wybrankę, za co bardzo im dziękuje. Jednak marzenia się spełniają....
Moja wena nareszcie wróciła. Nie powiem ten imagin mi wyszedł i podoba mi się on. Mam nadzieję, że wam też. Pamiętaj czytasz=komentujesz. :D
wtorek, 26 sierpnia 2014
Ashton cz.5
- Widzisz, jeśli chcesz żyć musisz mi trochę pomóc. - powiedział..
- A w czym mam ci pomóc? - spytałam się. Mężczyzna spojrzał na mnie.
- Widzisz, jeśli twoi rodzice chcą ciebie widzieć żywą, musisz poprosić ich o 2 miliony .Jeśli nie spełnią moich wymaganiach nigdy już ciebie nie zobaczą. - powiedział.
- Dobrze, zgadzam się... tylko nie zrób mi krzywdy. - powiedziałam. Mężczyzna się po cichu zaśmiał.
- Tego ci nie obiecuję- powiedział. Wstał i wyciągnął z kieszeni swoich spodni mój telefon. Wyszukał numer mojego taty . Gdy już go znalazł przyłożył telefon do mojego ucha.
- Tylko bez żadnych wykrętów. - powiedział. Sygnał był dobry. Po paru sekundach usłyszałam znany mi głos.
- Cześć córciu... co chciałaś?- spytał się. Spojrzałam na mężczyznę. Wzięłam głęboki wdech.
- Tato, proszę ciebie pomóż mi, zostałam porwana, boję się, uratuj mnie. - odpowiedziałam, Mężczyzna przyłożył telefon do swojego ucha.
- Słuchaj, jeśli chcesz widzieć twoją córeczkę żywą, musisz zapłacić 2 miliony. Dzisiaj nad Tamizą. Masz czas do północy. Pamiętaj nie wzywaj policji, bo nie zobaczysz swojej córeczki żywej. - powiedział i rozłączył się. Mężczyzna przyłożył mi z całej siły z plaskacza i wyszedł. Zaczęłam ronić łzy. Bałam się o swoje życie....
~~~~~*~~~~~~~
Poszedłem do domu [t.i]. Musi mi to wszystko wytłumaczyć. Z oddali usłyszałem odgłosy syren radiowozów. Pewnie, był jakiś wypadek czy coś. Radiowozy skręciły w uliczkę domu [t.i]. Nie wiedziałem co się dzieję. Zacząłem biec. Przed bramą domu Luke'a stały radiowozy oraz sąsiedzi. Do domu wchodzili i wychodzili policjanci. Przed drzwiami zauważyłem skulonego Luke'a. Podszedłem do niego.
- Stary, co się stało? - spytałem się. Chłopak spojrzał na mnie. Płakał i miał opuchnięte oczy.
- [t.i]...[t.i].... - zaczął.
- Co ona ? -spytałem się.
- Ona... została porwana- dokończył. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Miałem nadzieję, że to jest koszmarny sen, z którego zaraz się obudzę. Niestety to była rzeczywistość.
- Zabiję tego gnoja. Jeśli jej coś się stanie, nie daruję mu tego. - powiedział Luke. Chłopak wstał i wszedł do środka. Poszedłem za nim. Chłopak poszedł w kierunku salonu. w którym znajdowali się specjaliści, montujący sprzęt, dzięki któremu można zidentyfikować złodzieja. Zawsze myślałem, że porwania są tylko w filmach. w rzeczywistości też mają one miejsca. Do pomieszczenia wbiegł zdyszany tata Luke'a i [t.i].
- Mam pieniądze. - powiedział, kładąc na stół walizkę.
- Dobrze mamy jeszcze 3 godziny. Niech pan pamięta, kiedy będzie dawał pan okup, proszę zachować spokój. Nasza ekipa będzie niedaleko. - powiedział komisariat.
~~~~*~~~~~
Ja i Luke postanowiliśmy, że pojedziemy razem z policjantami. Wyjechaliśmy wcześniej po to, aby radiowozy stanęły w niewidocznych miejscach. Tata [t.i] wyszedł z samochodu i poszedł w kierunku mostu. Po paru minutach na most wjechał samochód. Zatrzymał się przed postacią taty [t.i]. Z samochodu wyszedł mężczyzna. Otworzył drzwi od bagażnika, a następnie wyciągnął [t.i]. Dziewczyna była cała poobijana. Nie chcę myśleć o tym co ona musiała przeżyć. Chciałbym żeby ona teraz była w moich objęciach. Ja i Luke przyglądaliśmy się całej sytuacji. Pan [t.n] podał torbę z pieniędzmi złodziejowi. Mężczyzna zaczął się cofać, szarpiąc przy tym [t.i]. Dlaczego on jej nie puszcza. Nie mogłem tego zostawić. Wybiegłem z samochodu.
- Puść ją gnoju. - powiedziałem. Mężczyzna spojrzał na mnie.
- Proszę, proszę bohater się znalazł. - powiedział.
- Ashton proszę odejdź stąd. On jest niebezpieczny. - powiedziała [t.i].
- Nie ruszę się stąd. - powiedział. Mężczyzna sięgnął pistoletu ze swojej kurtki. Skierował broń w moją postać. Nacisnął spust. Próbowałem uniknąć kuli. Niestety wylądowała ona w moją klatkę piersiową. Zasyczałem z bólu. Opadłem na ziemię. W tym momencie policjanci wkroczyli do akcji. Mężczyzna wypuścił [t.i]. Dziewczyna zaczęła biec w moją stronę. Położyła moją głowę na swoim kolanie.
- Ashton proszę nie odchodź ode mnie. Potrzebuję ciebie. - powiedziała.
- [t.i]....[t.i] nie wiedziałem... jak ci to powiedzieć... ja ciebie... kocham. - powiedziałem. Przed moim oczyma pojawił się biały obraz.
Przepraszam, że uśmierciłam Ashton'a, ale koniec miał skończyć się smutno. Tak bardzo stęskniłam się za wami. Co do posta mam nadzieję, że wam się spodobał. Następne posty chciałabym poświęcić chłopakom z one direction, bo dawno o nich nie pisałam. PS. Czytasz=komentujesz. PPS. Dziękuje za ponad 20 tys. wyświetleń.
- Widzisz, jeśli twoi rodzice chcą ciebie widzieć żywą, musisz poprosić ich o 2 miliony .Jeśli nie spełnią moich wymaganiach nigdy już ciebie nie zobaczą. - powiedział.
- Dobrze, zgadzam się... tylko nie zrób mi krzywdy. - powiedziałam. Mężczyzna się po cichu zaśmiał.
- Tego ci nie obiecuję- powiedział. Wstał i wyciągnął z kieszeni swoich spodni mój telefon. Wyszukał numer mojego taty . Gdy już go znalazł przyłożył telefon do mojego ucha.
- Tylko bez żadnych wykrętów. - powiedział. Sygnał był dobry. Po paru sekundach usłyszałam znany mi głos.
- Cześć córciu... co chciałaś?- spytał się. Spojrzałam na mężczyznę. Wzięłam głęboki wdech.
- Tato, proszę ciebie pomóż mi, zostałam porwana, boję się, uratuj mnie. - odpowiedziałam, Mężczyzna przyłożył telefon do swojego ucha.
- Słuchaj, jeśli chcesz widzieć twoją córeczkę żywą, musisz zapłacić 2 miliony. Dzisiaj nad Tamizą. Masz czas do północy. Pamiętaj nie wzywaj policji, bo nie zobaczysz swojej córeczki żywej. - powiedział i rozłączył się. Mężczyzna przyłożył mi z całej siły z plaskacza i wyszedł. Zaczęłam ronić łzy. Bałam się o swoje życie....
~~~~~*~~~~~~~
Poszedłem do domu [t.i]. Musi mi to wszystko wytłumaczyć. Z oddali usłyszałem odgłosy syren radiowozów. Pewnie, był jakiś wypadek czy coś. Radiowozy skręciły w uliczkę domu [t.i]. Nie wiedziałem co się dzieję. Zacząłem biec. Przed bramą domu Luke'a stały radiowozy oraz sąsiedzi. Do domu wchodzili i wychodzili policjanci. Przed drzwiami zauważyłem skulonego Luke'a. Podszedłem do niego.
- Stary, co się stało? - spytałem się. Chłopak spojrzał na mnie. Płakał i miał opuchnięte oczy.
- [t.i]...[t.i].... - zaczął.
- Co ona ? -spytałem się.
- Ona... została porwana- dokończył. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Miałem nadzieję, że to jest koszmarny sen, z którego zaraz się obudzę. Niestety to była rzeczywistość.
- Zabiję tego gnoja. Jeśli jej coś się stanie, nie daruję mu tego. - powiedział Luke. Chłopak wstał i wszedł do środka. Poszedłem za nim. Chłopak poszedł w kierunku salonu. w którym znajdowali się specjaliści, montujący sprzęt, dzięki któremu można zidentyfikować złodzieja. Zawsze myślałem, że porwania są tylko w filmach. w rzeczywistości też mają one miejsca. Do pomieszczenia wbiegł zdyszany tata Luke'a i [t.i].
- Mam pieniądze. - powiedział, kładąc na stół walizkę.
- Dobrze mamy jeszcze 3 godziny. Niech pan pamięta, kiedy będzie dawał pan okup, proszę zachować spokój. Nasza ekipa będzie niedaleko. - powiedział komisariat.
~~~~*~~~~~
Ja i Luke postanowiliśmy, że pojedziemy razem z policjantami. Wyjechaliśmy wcześniej po to, aby radiowozy stanęły w niewidocznych miejscach. Tata [t.i] wyszedł z samochodu i poszedł w kierunku mostu. Po paru minutach na most wjechał samochód. Zatrzymał się przed postacią taty [t.i]. Z samochodu wyszedł mężczyzna. Otworzył drzwi od bagażnika, a następnie wyciągnął [t.i]. Dziewczyna była cała poobijana. Nie chcę myśleć o tym co ona musiała przeżyć. Chciałbym żeby ona teraz była w moich objęciach. Ja i Luke przyglądaliśmy się całej sytuacji. Pan [t.n] podał torbę z pieniędzmi złodziejowi. Mężczyzna zaczął się cofać, szarpiąc przy tym [t.i]. Dlaczego on jej nie puszcza. Nie mogłem tego zostawić. Wybiegłem z samochodu.
- Puść ją gnoju. - powiedziałem. Mężczyzna spojrzał na mnie.
- Proszę, proszę bohater się znalazł. - powiedział.
- Ashton proszę odejdź stąd. On jest niebezpieczny. - powiedziała [t.i].
- Nie ruszę się stąd. - powiedział. Mężczyzna sięgnął pistoletu ze swojej kurtki. Skierował broń w moją postać. Nacisnął spust. Próbowałem uniknąć kuli. Niestety wylądowała ona w moją klatkę piersiową. Zasyczałem z bólu. Opadłem na ziemię. W tym momencie policjanci wkroczyli do akcji. Mężczyzna wypuścił [t.i]. Dziewczyna zaczęła biec w moją stronę. Położyła moją głowę na swoim kolanie.
- Ashton proszę nie odchodź ode mnie. Potrzebuję ciebie. - powiedziała.
- [t.i]....[t.i] nie wiedziałem... jak ci to powiedzieć... ja ciebie... kocham. - powiedziałem. Przed moim oczyma pojawił się biały obraz.
Przepraszam, że uśmierciłam Ashton'a, ale koniec miał skończyć się smutno. Tak bardzo stęskniłam się za wami. Co do posta mam nadzieję, że wam się spodobał. Następne posty chciałabym poświęcić chłopakom z one direction, bo dawno o nich nie pisałam. PS. Czytasz=komentujesz. PPS. Dziękuje za ponad 20 tys. wyświetleń.
sobota, 9 sierpnia 2014
Ashton cz.4
Powoli zbliżała się 17, a ja byłam już prawie przygotowana. Wyrzuciłam prawie wszystkie rzeczy z szafy, tylko po to, abym odnalazła swoją sukienkę. Nie za bardzo lubię je nosić, ale dzisiaj jest wyjątkowa okazja. Nie chcę, aby Ashton pomyślał, że cała moja szafa to tylko spodnie, koszulki i bluzy. Pamiętam, kiedy byłam młodsza codziennie ubierałam sukienki, spódnice. Teraz to się zmieniło. Po 2 godzinach przygotowania ubrałam się w to, a swoje włosy pokręciłam lokówką. Gdy spoglądałam na siebie w lusterku nie mogłam uwierzyć, że to ja. Spojrzałam na zegarek. Była już 16:45. Warto już, żebym wyszła. Na tych szpilkach na pewno tam szybko nie dojdę. Wzięłam swoją torebkę, a następnie zeszłam na dół. Gdy wychodziłam wpadłam na Luke'a. Chłopak stał, jak słup i przyglądał mi się.
- Wow. Nie wiedziałam, że mam tak bardzo piękną siostrę - powiedział.
- Dziękuję, też nie mogłam uwierzyć za bardzo, że to ja.- powiedziałam.
- Życzę ci miłej randki.- powiedział. Uśmiechnęłam się i wyszłam.
30 minut później*
Czekam już tutaj od 20 minut, a jego nadal nie ma. Może chłopak zażartował ze mnie i tak naprawdę nie przyjdzie na tą randkę. Powoli tracę nadzieję, że on przyjdzie. Wstałam z fontanny i poszłam w kierunku wyjścia parku. Do moich napływały łzy. Co chwilę odwracałam i spoglądałam na fontannę z nadzieją, że chłopak się tam pojawi. Lecz nie pojawił się. Próbowałam nie okazywać swojego bólu. Nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam, że Ashton jest inny... niestety pomyliłam się. Skręciłam w uliczkę kierującą do mojego domu. Nagle za zakrętu wyjechał czarny Lange Rover. Samochód pędził szybko w moim kierunku. Zaczęłam biec, jak najszybciej mogłam. Niestety szpilki mi przy tym nie pomagały. Byłam już blisko domu kiedy samochód wjechał na chodnik i zatarasował mi drogę. Zatrzymałam się. Zaczęłam powoli się cofać. Z samochodu wyszedł mężczyzna. Nie mogłam rozpoznać jego twarzy, ponieważ miał na sobie kominiarkę. Mężczyzna zaczął iść w moim kierunku. Chciałam uciec, lecz potknęłam się o kamyk. Spadłam na ziemię. Mężczyzna wziął mnie na ramiona i pobiegł do samochodu. Próbowałam piszczeć, lecz nie mogłam. Mężczyzna zakrył mi swoją ręką usta. Wrzucił mnie do bagażnika i szybko zajął miejsce kierowcy. Samochód ruszył z piskiem. Próbowałam się wydostać.. niestety nic z tego.
Z perspektywy Ashton'a*
Czekam na [t.i] od 10 minut. Wiem, że trochę się spóźniłem, ale wybierałem bukiet róż dla niej. Mijały sekundy, minuty , a ona nadal się nie pojawiła. Co jeśli ona mnie olała? Jej entuzjazm na to nie wskazywał. Chyba, że ona zrobiła to specjalnie. Cieszyła się tylko po to, aby zrobić mi przyjemność. Co ja sobie wyobrażałem, że taka dziewczyna jak ona mnie ze chce. Rzuciłam kwiaty do fontanny i poszedłem . Oparłem się o mur mojego domu. Zacząłem opadać i ronić łzy jak małe dziecko, któremu odebrało lizaka. Myślałam, że [t.i] jest inna ... myliłem się.
~~~~~*~~~~~~
Obudziłam się w nieznanym mi pokoju. Próbowałam się ruszyć, lecz miałam przywiązane ręce do łóżka. Nie mogłam sobie przypomnieć co się stało. Pamiętam tylko, to że czekałam na Ashton'a, ale on nie przyszedł. Później pamiętam tylko czarny samochód i mężczyzna w kominiarce. Próbowałam sobie jeszcze coś przypomnieć, lecz nie pamiętam już nic. Do pokoju wszedł mężczyzna. Wyglądał na 40 latka. Na głowie miał łysinę. Mężczyzna usiadł koło mnie i spojrzał na mnie.
- Pewnie myślisz, że coś ci zrobię. Na razie nie. Jeśli twoi rodzice spełnią tego czego ja chcę. - powiedział.
- A czego chcesz? - spytałam się.
- Widzisz, jeśli chcesz żyć musisz mi trochę pomóc. - powiedział....
wtorek, 5 sierpnia 2014
Ashton cz.3
Specjalna dedykacja dla Black . x
Od naszego ostatniego wypadu z chłopakami na kręgle minął tydzień. Od tego czasu zbliżyliśmy z Ashton'em do siebie. Praktycznie każdego dnia pisaliśmy do ciebie lub dzwoniliśmy. Nawet spotkaliśmy się razem po szkole, choć nie mogłam nazwać tego randką.
2 tygodnie później*
Dzwoniący dzwonek szkolny oznajmił koniec lekcji. Nie mogłam się doczekać kiedy wyjdę z niej. Zeszłam po schodach do szatni. Wyszukałam w torbie swojego kluczyka. Gdy go znalazłam przekręciłam nim kłódkę. Ze środka wyleciała zgięta kartką. Podniosłam ją z podłogi. Zaczęłam czytać.
"Pewnie pomyślisz, że to trochę staroświeckie zapraszać dziewczynę na randkę przez napisanie parę słów na kartce, ale nie wiedziałam jak to zrobić. Bałem się ciebie spytać, ponieważ myślałem że mnie wyśmiejesz i odrzucisz. No to, więc zaszczycisz mnie swoją obecnością i pójdziesz ze mną na randkę? Ashton .x "
Zaczęłam piszczeć jak opętana. Nie mogłam w to uwierzyć. Ashton Fletcher Irwin zaprosił mnie na randkę. Niestety nie zauważyłam tego, że całej sytuacji przyglądał się Ashton. Po chwili otrząsnęłam się i zauważyłam postać chłopaka.
- To znaczy tak ? - spytał się. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Hmm nie miałam nic do roboty to czemu nie. - odpowiedziałam. O matko jaki wstyd.
- Może być o 17 koło fontanny w parku? - spytał się.
- Oczywiście.- odpowiedziałam.Chłopak uśmiechnął się.
- Jeśli chcesz to mogę ciebie odprowadzić do domu ? - spytał się. Nie dość, że chłopak w którym jestem zakochana zaprosił mnie na randkę to do tego chce odprowadzić mnie do domu. Jestem w siódmym niebie.
- Jasne.-odpowiedziałam. Wzięłam ze sobą torbę, a następnie zamknęłam za sobą drzwi szafki. Jak to bywa z londyńską pogodą na dworze wiał zimny wiatr. Ja oczywiście nie wzięłam ze sobą żadnej bluzy. Było mi zimno. Na moich rękach pojawiła się gęsia skórka. Chłopak zauważył to. Ściągnął swoją bluzę i okrył nią moje barki.
- Nie musiałeś, a poza tym będzie ci zimno. - powiedziałam.
- Nie nie będzie, nie jestem przecież z cukru. Ważne jest to , abyś ty nie zmarzła.- powiedział.
- Dziękuje to miło z twojej strony .- powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się. Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się już do siebie. Kiedy doszliśmy na miejsce, stanęliśmy przed furtką.
- Dziękuje, że mnie odprowadziłeś. - powiedziałam. Powoli ściągałam bluzę, lecz chłopak mnie zatrzymał.
- Nie musisz mi jej na razie oddawać. Oddasz mi kiedyś indziej. -powiedział. Już miałam odejść, lecz Ashton chwycił moją rękę, po czym mnie przytulił.
- Teraz możesz iść., - powiedział z uśmiechem na twarzy. Chłopak pożegnał się ze mną, a następnie odszedł. Pobiegłam do domu. Zaczęłam piszczeć, krzyczeć, skakać jednocześnie. Nadal w to nie mogę uwierzyć. Chłopak, który mi się podoba zaprosił mnie na randkę, odprowadził do domu , a do tego jeszcze mnie przytulił. Zdecydowanie najlepszy dzień w życiu. Nie zapominajmy o tym, że okrył mnie swoją bluzą. Najsłodsza rzecz, jaką chłopak może zrobić dla dziewczyny. Na dół zbiegł Luke.
- Co się stało ? -spytał się. Rzuciłam się chłopakowi na szyję.
- Ashton zaprosił mnie na randkę.- odpowiedziałam. Chłopak postawił mnie na ziemię.
- Cieszę się z tego. - powiedział- Tata właśnie przed chwilą dzwonił i powiedział, że dzisiaj wrócą trochę później, ponieważ mają ważną konferencję.... Znowu za każdym razem ten sam powód. Już zapomniałam kiedy ostatnio spędziliśmy wspólnie ze sobą czas. Czasami myślę, że oni o nas zapomnieli. Zostawiłam chłopaka samego. Poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam swój plecak na podłogę, a następnie położyłam się na łóżku.
Mam nadzieję, że tobie jak i wam spodobała się ta część. Chciałabym was poinformować, że od 15 sierpnia do 24 nie będę obecna, ponieważ jadę na obóz. Będę za wami bardzo tęskniła. Postaram się dodać kolejną część jeszcze przed , ale tego nie obiecuję. Chciałam was przeprosić za to, że tą część nie dodałam 2 dni temu, ale nie miałam za bardzo czasu pisać i chce jeszcze was przeprosić , za to że ten imagin jest taki krótki. Nie wiedziałam co napisać. Jeśli możesz zostawić po sobie komentarz byłabym bardzo wdzięczna. Kocham was. <3
- Może być o 17 koło fontanny w parku? - spytał się.
- Oczywiście.- odpowiedziałam.Chłopak uśmiechnął się.
- Jeśli chcesz to mogę ciebie odprowadzić do domu ? - spytał się. Nie dość, że chłopak w którym jestem zakochana zaprosił mnie na randkę to do tego chce odprowadzić mnie do domu. Jestem w siódmym niebie.
- Jasne.-odpowiedziałam. Wzięłam ze sobą torbę, a następnie zamknęłam za sobą drzwi szafki. Jak to bywa z londyńską pogodą na dworze wiał zimny wiatr. Ja oczywiście nie wzięłam ze sobą żadnej bluzy. Było mi zimno. Na moich rękach pojawiła się gęsia skórka. Chłopak zauważył to. Ściągnął swoją bluzę i okrył nią moje barki.
- Nie musiałeś, a poza tym będzie ci zimno. - powiedziałam.
- Nie nie będzie, nie jestem przecież z cukru. Ważne jest to , abyś ty nie zmarzła.- powiedział.
- Dziękuje to miło z twojej strony .- powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się. Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się już do siebie. Kiedy doszliśmy na miejsce, stanęliśmy przed furtką.
- Dziękuje, że mnie odprowadziłeś. - powiedziałam. Powoli ściągałam bluzę, lecz chłopak mnie zatrzymał.
- Nie musisz mi jej na razie oddawać. Oddasz mi kiedyś indziej. -powiedział. Już miałam odejść, lecz Ashton chwycił moją rękę, po czym mnie przytulił.
- Teraz możesz iść., - powiedział z uśmiechem na twarzy. Chłopak pożegnał się ze mną, a następnie odszedł. Pobiegłam do domu. Zaczęłam piszczeć, krzyczeć, skakać jednocześnie. Nadal w to nie mogę uwierzyć. Chłopak, który mi się podoba zaprosił mnie na randkę, odprowadził do domu , a do tego jeszcze mnie przytulił. Zdecydowanie najlepszy dzień w życiu. Nie zapominajmy o tym, że okrył mnie swoją bluzą. Najsłodsza rzecz, jaką chłopak może zrobić dla dziewczyny. Na dół zbiegł Luke.
- Co się stało ? -spytał się. Rzuciłam się chłopakowi na szyję.
- Ashton zaprosił mnie na randkę.- odpowiedziałam. Chłopak postawił mnie na ziemię.
- Cieszę się z tego. - powiedział- Tata właśnie przed chwilą dzwonił i powiedział, że dzisiaj wrócą trochę później, ponieważ mają ważną konferencję.... Znowu za każdym razem ten sam powód. Już zapomniałam kiedy ostatnio spędziliśmy wspólnie ze sobą czas. Czasami myślę, że oni o nas zapomnieli. Zostawiłam chłopaka samego. Poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam swój plecak na podłogę, a następnie położyłam się na łóżku.
Mam nadzieję, że tobie jak i wam spodobała się ta część. Chciałabym was poinformować, że od 15 sierpnia do 24 nie będę obecna, ponieważ jadę na obóz. Będę za wami bardzo tęskniła. Postaram się dodać kolejną część jeszcze przed , ale tego nie obiecuję. Chciałam was przeprosić za to, że tą część nie dodałam 2 dni temu, ale nie miałam za bardzo czasu pisać i chce jeszcze was przeprosić , za to że ten imagin jest taki krótki. Nie wiedziałam co napisać. Jeśli możesz zostawić po sobie komentarz byłabym bardzo wdzięczna. Kocham was. <3
środa, 30 lipca 2014
Ashton cz.2
Specjalna dedykacja dla Kai Krzyżanowskiej .
Następnego dnia *
Dzisiaj była sobota, mogłam trochę pospać . Jednak w nocy cały czas myślałem o Ashtonie. To dziwne, ale kiedy go pierwszy raz zobaczyłam miałam tysiące motyli w brzuchu . Za każdym razem, gdy o nim myślę pojawia się na mojej twarzy uśmiech . Kiedy robiłam z nim kanapki chciałam, aby ten moment trwał nieskończoność. Każda sekunda , minuta spędzona z nim, była najlepszym momentem w moim życiu. Czy ja się zakochałam ?
~~~~~*~~~~
Od spotkania z Ashton'em minęły już dwa tygodnie. Od tego czasu uświadomiłam sobie, że zakochałam się w nim. Kocham go ... Cały czas w mojej głowie jest tylko jego postać. Gdy przechodzę koło niego i reszty chłopaków, on spogląda na mnie i uśmiecha się. Rozpływam się przy tym. Niestety dużo lasek na niego leci, jak i na resztę chłopaków. Przy tych wytapetowanych plastikach nie mam szans.Pewnego dnia spytałam się Luke'a czy Ashton ma dziewczynę. Chłopak zaczął się śmiać. Chociaż nie wiem co w tym takiego śmiesznego. Odpowiedział mi, że po śmierci swojej dziewczyny nie spotykał się z żadną dziewczyną. Rose , bo taka miała ona na imię zginęła w wypadku samolotowym. Ashton długo nie mógł się po tym otrząsnąć. Bardzo mu współczuję. Na każdej z przerw, boję się do niego podejść i spytać się czy poszedłby ze mną na randkę. Chwilę rozmyśleń przerwał dzwoniący dzwonek szkolny. Przez cały czas myślałam tylko o nim. Po lekcjach poszłam do domu, gdzie byli moi rodzice. Zdziwiłam się . Zwykle przyjeżdżali późno w nocy.
- Cześć . - powiedziałam, lecz nikt nie odpowiedział. Normalka. Jak zwykle byli zajęci wiszeniem na telefonach. Poszłam na górę. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wreszcie weekend. Koniec szkoły. Chwilę ciszy przerwał mój dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer Luke'a.
- Halo . - powiedziałam .
- Hej siostra. Idę z chłopakami na kręgle. Może dołączysz do nas ? - spytał się. Nie wiedziałam czy się zgodzić, ale skoro Ashton tam będzie muszę pójść.
- No dobra , za parę minut będę na miejscu . - opowiedziałam. Rozłączyłam się.
10 minut później*
Już od paru minut graliśmy w kręgle. Choć nie umiem za bardzo grać, próbowałam swoich sił. Co parę sekund spoglądałam na Ashton'a. Nie powiem jest on świetnym w kręgle. Za prawie każdym razem zbijał wszystkie kręgle. Poszłam po następną kulę. Już miałam ją wziąć , kiedy ktoś położył swoją rękę na mojej. Spojrzałam w górę. Był to Ashton.
- Chyba spodobała nam się ta sama kula. -powiedział.
- Chyba tak. - powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się do mnie.
- Wiesz czego zapomniałaś mi dać , kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy ? - spytał się .
- Czego ? - spytałam się .
- Swojego numeru . - odpowiedział pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby.
- Już ci go daję . - powiedziałam. Wyciągnęłam swój telefon , a następnie wyszukałam swój numer. Gdy go znalazłam podałam go chłopakowi , a on swój.
- Na pewno zadzwonię. - powiedział. Chłopak odszedł do chłopaków. Nie mogłam w to uwierzyć, że Ashton dał mi swój numer. Chciałam krzyczeć i jednocześnie skakać. Pograliśmy jeszcze parę minut , po czym każdy poszedł do domu. Przez całą drogę ja i Luke nie odzywaliśmy się do siebie.
- Ashton dał ci swój numer ? - spytał się.
- Może , a co ? - spytałam się .
- Wiem , że coś do niego czujesz. - odpowiedział.
- Skąd ci przyszło to do głowy ? - spytałam się.
- Widzę jak na niego patrzysz albo on on na ciebie. - odpowiedział. Nie odpowiedziałam chłopakowi.
No i się wydało. Luke już wszystko wie. Teraz opowie o wszystkim Ashton'owi .
- Dobra może tak tylko nie mów mu tego proszę . - powiedziałam.
- Niech ci będzie. - powiedział.
Chce was przeprosić za to, że jest on krótki. Nie miałam weny. Wybrałam po prostu zły temat. Obiecuję, że następna część będzie lepsza. Mam już pomysł. Postaram się dodać nową część w niedziele, czyli w moje urodzinki *.*. Czytasz=Komentujesz . :D
Następnego dnia *
Dzisiaj była sobota, mogłam trochę pospać . Jednak w nocy cały czas myślałem o Ashtonie. To dziwne, ale kiedy go pierwszy raz zobaczyłam miałam tysiące motyli w brzuchu . Za każdym razem, gdy o nim myślę pojawia się na mojej twarzy uśmiech . Kiedy robiłam z nim kanapki chciałam, aby ten moment trwał nieskończoność. Każda sekunda , minuta spędzona z nim, była najlepszym momentem w moim życiu. Czy ja się zakochałam ?
~~~~~*~~~~
Od spotkania z Ashton'em minęły już dwa tygodnie. Od tego czasu uświadomiłam sobie, że zakochałam się w nim. Kocham go ... Cały czas w mojej głowie jest tylko jego postać. Gdy przechodzę koło niego i reszty chłopaków, on spogląda na mnie i uśmiecha się. Rozpływam się przy tym. Niestety dużo lasek na niego leci, jak i na resztę chłopaków. Przy tych wytapetowanych plastikach nie mam szans.Pewnego dnia spytałam się Luke'a czy Ashton ma dziewczynę. Chłopak zaczął się śmiać. Chociaż nie wiem co w tym takiego śmiesznego. Odpowiedział mi, że po śmierci swojej dziewczyny nie spotykał się z żadną dziewczyną. Rose , bo taka miała ona na imię zginęła w wypadku samolotowym. Ashton długo nie mógł się po tym otrząsnąć. Bardzo mu współczuję. Na każdej z przerw, boję się do niego podejść i spytać się czy poszedłby ze mną na randkę. Chwilę rozmyśleń przerwał dzwoniący dzwonek szkolny. Przez cały czas myślałam tylko o nim. Po lekcjach poszłam do domu, gdzie byli moi rodzice. Zdziwiłam się . Zwykle przyjeżdżali późno w nocy.
- Cześć . - powiedziałam, lecz nikt nie odpowiedział. Normalka. Jak zwykle byli zajęci wiszeniem na telefonach. Poszłam na górę. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wreszcie weekend. Koniec szkoły. Chwilę ciszy przerwał mój dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer Luke'a.
- Halo . - powiedziałam .
- Hej siostra. Idę z chłopakami na kręgle. Może dołączysz do nas ? - spytał się. Nie wiedziałam czy się zgodzić, ale skoro Ashton tam będzie muszę pójść.
- No dobra , za parę minut będę na miejscu . - opowiedziałam. Rozłączyłam się.
10 minut później*
Już od paru minut graliśmy w kręgle. Choć nie umiem za bardzo grać, próbowałam swoich sił. Co parę sekund spoglądałam na Ashton'a. Nie powiem jest on świetnym w kręgle. Za prawie każdym razem zbijał wszystkie kręgle. Poszłam po następną kulę. Już miałam ją wziąć , kiedy ktoś położył swoją rękę na mojej. Spojrzałam w górę. Był to Ashton.
- Chyba spodobała nam się ta sama kula. -powiedział.
- Chyba tak. - powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się do mnie.
- Wiesz czego zapomniałaś mi dać , kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy ? - spytał się .
- Czego ? - spytałam się .
- Swojego numeru . - odpowiedział pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby.
- Już ci go daję . - powiedziałam. Wyciągnęłam swój telefon , a następnie wyszukałam swój numer. Gdy go znalazłam podałam go chłopakowi , a on swój.
- Na pewno zadzwonię. - powiedział. Chłopak odszedł do chłopaków. Nie mogłam w to uwierzyć, że Ashton dał mi swój numer. Chciałam krzyczeć i jednocześnie skakać. Pograliśmy jeszcze parę minut , po czym każdy poszedł do domu. Przez całą drogę ja i Luke nie odzywaliśmy się do siebie.
- Ashton dał ci swój numer ? - spytał się.
- Może , a co ? - spytałam się .
- Wiem , że coś do niego czujesz. - odpowiedział.
- Skąd ci przyszło to do głowy ? - spytałam się.
- Widzę jak na niego patrzysz albo on on na ciebie. - odpowiedział. Nie odpowiedziałam chłopakowi.
No i się wydało. Luke już wszystko wie. Teraz opowie o wszystkim Ashton'owi .
- Dobra może tak tylko nie mów mu tego proszę . - powiedziałam.
- Niech ci będzie. - powiedział.
Chce was przeprosić za to, że jest on krótki. Nie miałam weny. Wybrałam po prostu zły temat. Obiecuję, że następna część będzie lepsza. Mam już pomysł. Postaram się dodać nową część w niedziele, czyli w moje urodzinki *.*. Czytasz=Komentujesz . :D
piątek, 18 lipca 2014
Ashton cz.1
Ten imagin chciałabym zadedykować najcudowniejszej Alicji Datoń . Mam nadzieję , że ci się spodoba .
Codziennie po szkole włączałam muzykę i tańczyłam . Taniec przynosił mi wiele szczęścia . Gdy tańczyłam przenosiłam się w inny świat . Tańczę praktycznie od urodzenia . Gdy miałam 4 lata zaczęłam tworzyć własne kroki . Nie nazywałam tego jeszcze tańcem , ale powoli stawałam się lepsza . Weszłam do salonu . Zamknęłam drzwi za sobą . Odsunęłam kanapę oraz stół . Podeszłam do radia i nacisnęłam guzik startu . Leciała piosenka Jason'a Derul'a Talk Dirty . Zaczęłam tańczyć . Każdy ruch przynosił mi tyle szczęścia . Niestety ktoś musiał to spieprzyć . Mój kochany braciszek Luke wrócił do domu . Z jego pokoju dobiegały odgłosy radia . Nigdy nie może słuchać po cichu tylko musi głośnik dać na 100 % .
- Luke !!! - krzyknęłam - ścisz to !! . Krzyczałam wniebogłosy , lecz chłopak nie ściszył radia . Pobiegłam na górę . Przebiegłam korytarz i wbiegłam do pokoju chłopaka .
- Wyłącz to gówno !!! . - krzyknęłam . Chłopak nie był sam . Byli tam pozostali jego koledzy . Calum , Michael oraz Ashton . Cała grupka była nazywana takim mini gangiem . Każdy z nich miał na swoim ciele wiele tatuaży , mieli przekutą wargę , na ich uszach było minimum po 4 kolczyki , czy przekutą brew . Choć mieli dopiero po 17 , 18 lub 19 lat , wyglądali gorzej , niż obrzygane dziecko . Luke był bardzo rozpuszczony . Nasi rodzice pozwalali mu na wszystko . Jest jak rozpuszczona nastolatka . Cała czwórka spojrzała na mnie . Tylko Luke wybuchł śmiechem .
- Też tu mieszkam i mam prawo robić co chcę . - odpowiedział przygryzając swoją dolną część wargi .
- Ale ja teraz tańczę i chce się skupić - powiedziałam .
- Też tak umiem , ja ty . - powiedział . Chłopak wstał i zaczął robić dziwne ruchy . Jego kumple zaczęli się śmiać . Nie wiem , w czy to takiego śmiesznego . Luke pokazał przy tym , tylko że jego poziom durnoty zwiększył się o 100 % .
- Dupek . - powiedziałam i wyszłam . Nie chciałam dłużej być w jednym pokoju z nim i jego paczką . Wróciłem do salonu i kontynuowałam swoją poprzednią czynność . Nie zauważyłam , tego że od jakiegoś czasu byłam obserwowana . Po 15 minutach skończyłam . Odwróciłam się i zauważyłam kolegę Luke'a , Ashton'a . Osiemnastoletni blondyn . Chłopak różnił się od innych . Jako jedyny nosił bandankę . Wyglądał z nią , jak hipis . Mniejsza z tym .
- Od jak dawna , mi się przyglądasz ? - spytałam się . Chłopak spojrzał na mnie i zaśmiał się po cichu .
- Hmmm tak od 20 minut . Jesteś świetna . - powiedział . Był on jedyną osoba , która pochwaliła mój taniec . Luke zawsze ze mnie się śmiał , a gdy pytałam się rodziców , czy im się podobał jakiś układ , to zawsze wisieli na telefonie . Pracują oni wielkiej firmie , która jest praktycznie na całym świecie . Wyjeżdżają na ważne spotkania . Cały czas pracują . Wcześniej tak nie było . Gdy ja i Luke byliśmy młodsi spędzali oni z nami każdą wolną chwilę . W każdą zimę , siadaliśmy koło kominka i piliśmy czekoladę . Tata opowiadał nam jakąś historię . Dopiero gdy zaczęliśmy chodzić do szkoły wszystko się spieprzyło . To były piękne czasy . Chciałabym , aby to wszystko wróciło .
- To miło z twojej strony . - powiedziałam . Na moim policzkach pojawiły się rumieńce .
- Od dawna tańczysz ? - spytał się .
- Odkąd miałam cztery lata . - odpowiedziałam . Podeszłam do kanapy . Spróbowałam ja przesunąć na swoje miejsce , ale nie dałam rady . Ashton natychmiast pomógł mi . Z podnoszeniem stolika też mi pomógł .
- Dziękuje za pomoc . - powiedziałam .
- Cała przyjemność po mojej stronie . - powiedział , uśmiechając się przy tym pokazując swoja śnieżnobiałe zęby . Ashton był inny , jak reszta . Nie był taki arogancki , rzadko wdawał się w bójki . Według mnie chłopak zrobił sobie tatuaże po to , aby zaimponować reszcie .
- Słuchaj pomogłabyś , mi zrobić kanapki chłopakom ? - spytał się
- Jasne . - odpowiedziałam . Wyszliśmy i poszliśmy w stronę kuchni . Chłopak wyciągnął wszystkie potrzebne rzeczy z szafki , a ja z lodówki . Zaczęliśmy robić kanapki . Ashton okazał się fajnym chłopakiem . Dowiedziałam się , że w wolnej chwili lubi pograć na perkusji oraz tego , że nigdy nie miał dziewczyny . Zdziwiłam się . Nie należy on do najbrzydszych , lecz przeciwnie , jest całkiem ładny . Podczas , gdy Ashton kroił pomidory , ja smarowałam masłem kanapki . Widziałam , że chłopak , przez jakiś czas mi się przyglądał .
- Aua ! - krzyknął . Spojrzałam w jego stronę . Chłopak przeciął palca nożem . Podbiegłam do szafki , w którym była apteczka . Wyciągnęłam z jej wacik oraz wodę utlenioną . Na lałam ciecz na wacik . Podeszłam do chłopaka i przyłożyłam go do palca chłopaka . Chłopak zasyczał z bólu .
- Piecze . - powiedział , sycząc przy tym .
- Moja mama mówiła , że to dobrze . - powiedziałam .
- Ciekawe dla kogo . - powiedział . Gdy krew skończyła lecieć , przykleiłam chłopakowi plaster .
- Dziękuje . - powiedział .
- Nie ma za co . - odpowiedziałam . Wróciliśmy do dalszych czynności . Ashton tym razem uważał jak kroi pomidory . Postanowiłam , że zrobię mu żart . Wzięłam odrobinę masła na swój palec . Podeszłam do chłopaka .
- Ashton . - powiedziałam . Chłopak się odwrócił , a ja przejechałem masłem po jego nosie . Zaśmiałam się . Chłopak spojrzał na mnie złowrogą miną. Jego oczy mówiły " Masz 5 sekund do ucieczki " . Chłopak wziął garść masła do swojej ręki i zaczął mnie gonić . Uciekałam . Byłam od niego szybsza . Ashton biegał niczym dziewczyna . Gdy byliśmy na zakręcie , chłopak się przewrócił . Leżał , tak 5 sekund i w ogóle nie wstał . Podeszłam do niego .
- Ashton . Ashton wszystko w porządku ? - spytałam się . Chłopak nie odpowiedział . Po chwili na mojej twarzy znalazło się masło .
- Jesteśmy wykwita . - odpowiedział . Chłopak wstał i przejechałam palcem po moim nosie . Oblizał swój palec .
- Na twojej twarzy smakuje ono lepiej . - powiedział . Zaśmialiśmy się .
- Dobra ty idź robić dalej kanapki , a ja za chwilę dołączę do ciebie . - powiedziałam . Chłopak tak zrobił . Weszłam do łazienki . Spojrzałam w lustro . Wybuchłam śmiechem . Wyglądałam , jak dziecko , które malowało sobie twarz , a jego farba się roztopiła i spływała po jego twarzy . Odkręciłam wodę od kranu , i zaczęłam myć twarz . Gdy skończyłam zakręciłam wodę , a następnie wytarłam twarz ręcznikiem . Wróciłam do kuchni . Gdy byłam na miejscu nie zastałam nikogo . Na blacie szafki zauważyłam karteczkę .
" Kanapki zrobione . Poszedłem do chłopaków . Dziękuje za mile spędzony czas . Ashton x .
PS. Mój tyłek nadal mnie boli po wywrotce . "
Zaśmiałam się . Schowałam kartkę do kieszeni spodni , a następnie poszłam do swojego pokoju .
.Jest to mój pierwszy taki imagin . Przepraszam , za to że jest on krótki . Nie miałam weny . Pisałam go na szybko , no ale mam nadzieję że wam się spodoba
PS . Jeszcze raz dziękuje za ponad 10000 wyświetleń .
PPS . Pamiętajcie zostawcie po sobie komentarz . Kocham was . <3
Codziennie po szkole włączałam muzykę i tańczyłam . Taniec przynosił mi wiele szczęścia . Gdy tańczyłam przenosiłam się w inny świat . Tańczę praktycznie od urodzenia . Gdy miałam 4 lata zaczęłam tworzyć własne kroki . Nie nazywałam tego jeszcze tańcem , ale powoli stawałam się lepsza . Weszłam do salonu . Zamknęłam drzwi za sobą . Odsunęłam kanapę oraz stół . Podeszłam do radia i nacisnęłam guzik startu . Leciała piosenka Jason'a Derul'a Talk Dirty . Zaczęłam tańczyć . Każdy ruch przynosił mi tyle szczęścia . Niestety ktoś musiał to spieprzyć . Mój kochany braciszek Luke wrócił do domu . Z jego pokoju dobiegały odgłosy radia . Nigdy nie może słuchać po cichu tylko musi głośnik dać na 100 % .
- Luke !!! - krzyknęłam - ścisz to !! . Krzyczałam wniebogłosy , lecz chłopak nie ściszył radia . Pobiegłam na górę . Przebiegłam korytarz i wbiegłam do pokoju chłopaka .
- Wyłącz to gówno !!! . - krzyknęłam . Chłopak nie był sam . Byli tam pozostali jego koledzy . Calum , Michael oraz Ashton . Cała grupka była nazywana takim mini gangiem . Każdy z nich miał na swoim ciele wiele tatuaży , mieli przekutą wargę , na ich uszach było minimum po 4 kolczyki , czy przekutą brew . Choć mieli dopiero po 17 , 18 lub 19 lat , wyglądali gorzej , niż obrzygane dziecko . Luke był bardzo rozpuszczony . Nasi rodzice pozwalali mu na wszystko . Jest jak rozpuszczona nastolatka . Cała czwórka spojrzała na mnie . Tylko Luke wybuchł śmiechem .
- Też tu mieszkam i mam prawo robić co chcę . - odpowiedział przygryzając swoją dolną część wargi .
- Ale ja teraz tańczę i chce się skupić - powiedziałam .
- Też tak umiem , ja ty . - powiedział . Chłopak wstał i zaczął robić dziwne ruchy . Jego kumple zaczęli się śmiać . Nie wiem , w czy to takiego śmiesznego . Luke pokazał przy tym , tylko że jego poziom durnoty zwiększył się o 100 % .
- Dupek . - powiedziałam i wyszłam . Nie chciałam dłużej być w jednym pokoju z nim i jego paczką . Wróciłem do salonu i kontynuowałam swoją poprzednią czynność . Nie zauważyłam , tego że od jakiegoś czasu byłam obserwowana . Po 15 minutach skończyłam . Odwróciłam się i zauważyłam kolegę Luke'a , Ashton'a . Osiemnastoletni blondyn . Chłopak różnił się od innych . Jako jedyny nosił bandankę . Wyglądał z nią , jak hipis . Mniejsza z tym .
- Od jak dawna , mi się przyglądasz ? - spytałam się . Chłopak spojrzał na mnie i zaśmiał się po cichu .
- Hmmm tak od 20 minut . Jesteś świetna . - powiedział . Był on jedyną osoba , która pochwaliła mój taniec . Luke zawsze ze mnie się śmiał , a gdy pytałam się rodziców , czy im się podobał jakiś układ , to zawsze wisieli na telefonie . Pracują oni wielkiej firmie , która jest praktycznie na całym świecie . Wyjeżdżają na ważne spotkania . Cały czas pracują . Wcześniej tak nie było . Gdy ja i Luke byliśmy młodsi spędzali oni z nami każdą wolną chwilę . W każdą zimę , siadaliśmy koło kominka i piliśmy czekoladę . Tata opowiadał nam jakąś historię . Dopiero gdy zaczęliśmy chodzić do szkoły wszystko się spieprzyło . To były piękne czasy . Chciałabym , aby to wszystko wróciło .
- To miło z twojej strony . - powiedziałam . Na moim policzkach pojawiły się rumieńce .
- Od dawna tańczysz ? - spytał się .
- Odkąd miałam cztery lata . - odpowiedziałam . Podeszłam do kanapy . Spróbowałam ja przesunąć na swoje miejsce , ale nie dałam rady . Ashton natychmiast pomógł mi . Z podnoszeniem stolika też mi pomógł .
- Dziękuje za pomoc . - powiedziałam .
- Cała przyjemność po mojej stronie . - powiedział , uśmiechając się przy tym pokazując swoja śnieżnobiałe zęby . Ashton był inny , jak reszta . Nie był taki arogancki , rzadko wdawał się w bójki . Według mnie chłopak zrobił sobie tatuaże po to , aby zaimponować reszcie .
- Słuchaj pomogłabyś , mi zrobić kanapki chłopakom ? - spytał się
- Jasne . - odpowiedziałam . Wyszliśmy i poszliśmy w stronę kuchni . Chłopak wyciągnął wszystkie potrzebne rzeczy z szafki , a ja z lodówki . Zaczęliśmy robić kanapki . Ashton okazał się fajnym chłopakiem . Dowiedziałam się , że w wolnej chwili lubi pograć na perkusji oraz tego , że nigdy nie miał dziewczyny . Zdziwiłam się . Nie należy on do najbrzydszych , lecz przeciwnie , jest całkiem ładny . Podczas , gdy Ashton kroił pomidory , ja smarowałam masłem kanapki . Widziałam , że chłopak , przez jakiś czas mi się przyglądał .
- Aua ! - krzyknął . Spojrzałam w jego stronę . Chłopak przeciął palca nożem . Podbiegłam do szafki , w którym była apteczka . Wyciągnęłam z jej wacik oraz wodę utlenioną . Na lałam ciecz na wacik . Podeszłam do chłopaka i przyłożyłam go do palca chłopaka . Chłopak zasyczał z bólu .
- Piecze . - powiedział , sycząc przy tym .
- Moja mama mówiła , że to dobrze . - powiedziałam .
- Ciekawe dla kogo . - powiedział . Gdy krew skończyła lecieć , przykleiłam chłopakowi plaster .
- Dziękuje . - powiedział .
- Nie ma za co . - odpowiedziałam . Wróciliśmy do dalszych czynności . Ashton tym razem uważał jak kroi pomidory . Postanowiłam , że zrobię mu żart . Wzięłam odrobinę masła na swój palec . Podeszłam do chłopaka .
- Ashton . - powiedziałam . Chłopak się odwrócił , a ja przejechałem masłem po jego nosie . Zaśmiałam się . Chłopak spojrzał na mnie złowrogą miną. Jego oczy mówiły " Masz 5 sekund do ucieczki " . Chłopak wziął garść masła do swojej ręki i zaczął mnie gonić . Uciekałam . Byłam od niego szybsza . Ashton biegał niczym dziewczyna . Gdy byliśmy na zakręcie , chłopak się przewrócił . Leżał , tak 5 sekund i w ogóle nie wstał . Podeszłam do niego .
- Ashton . Ashton wszystko w porządku ? - spytałam się . Chłopak nie odpowiedział . Po chwili na mojej twarzy znalazło się masło .
- Jesteśmy wykwita . - odpowiedział . Chłopak wstał i przejechałam palcem po moim nosie . Oblizał swój palec .
- Na twojej twarzy smakuje ono lepiej . - powiedział . Zaśmialiśmy się .
- Dobra ty idź robić dalej kanapki , a ja za chwilę dołączę do ciebie . - powiedziałam . Chłopak tak zrobił . Weszłam do łazienki . Spojrzałam w lustro . Wybuchłam śmiechem . Wyglądałam , jak dziecko , które malowało sobie twarz , a jego farba się roztopiła i spływała po jego twarzy . Odkręciłam wodę od kranu , i zaczęłam myć twarz . Gdy skończyłam zakręciłam wodę , a następnie wytarłam twarz ręcznikiem . Wróciłam do kuchni . Gdy byłam na miejscu nie zastałam nikogo . Na blacie szafki zauważyłam karteczkę .
" Kanapki zrobione . Poszedłem do chłopaków . Dziękuje za mile spędzony czas . Ashton x .
PS. Mój tyłek nadal mnie boli po wywrotce . "
Zaśmiałam się . Schowałam kartkę do kieszeni spodni , a następnie poszłam do swojego pokoju .
PS . Jeszcze raz dziękuje za ponad 10000 wyświetleń .
PPS . Pamiętajcie zostawcie po sobie komentarz . Kocham was . <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)