wtorek, 26 sierpnia 2014

Ashton cz.5

- Widzisz, jeśli chcesz żyć musisz mi trochę pomóc. - powiedział..
- A w czym mam ci pomóc? - spytałam się. Mężczyzna spojrzał na mnie.
- Widzisz, jeśli twoi rodzice chcą ciebie widzieć żywą, musisz poprosić ich o 2 miliony .Jeśli nie spełnią moich wymaganiach nigdy już ciebie nie zobaczą. - powiedział.
- Dobrze, zgadzam się... tylko nie zrób mi krzywdy. - powiedziałam. Mężczyzna się po cichu zaśmiał.
- Tego ci nie obiecuję- powiedział. Wstał i wyciągnął z kieszeni swoich spodni mój telefon. Wyszukał numer mojego taty . Gdy już go znalazł przyłożył telefon do mojego ucha.
- Tylko bez żadnych wykrętów. - powiedział. Sygnał był dobry. Po paru sekundach usłyszałam znany mi głos.
- Cześć córciu... co chciałaś?- spytał się. Spojrzałam na mężczyznę. Wzięłam głęboki wdech.
- Tato, proszę ciebie pomóż mi, zostałam porwana, boję się, uratuj mnie. - odpowiedziałam, Mężczyzna przyłożył telefon do swojego ucha.
- Słuchaj, jeśli chcesz widzieć twoją córeczkę żywą, musisz zapłacić 2 miliony. Dzisiaj nad Tamizą. Masz czas do północy. Pamiętaj nie wzywaj policji, bo nie zobaczysz swojej córeczki żywej. - powiedział i rozłączył się. Mężczyzna przyłożył mi z całej siły z plaskacza i wyszedł. Zaczęłam ronić łzy. Bałam się o swoje życie....


                                                               ~~~~~*~~~~~~~
Poszedłem do domu [t.i]. Musi mi to wszystko wytłumaczyć. Z oddali usłyszałem odgłosy syren radiowozów. Pewnie, był jakiś wypadek czy coś. Radiowozy skręciły w uliczkę domu [t.i]. Nie wiedziałem co się dzieję. Zacząłem biec. Przed bramą domu Luke'a stały radiowozy oraz sąsiedzi. Do domu wchodzili i wychodzili policjanci. Przed drzwiami zauważyłem skulonego Luke'a. Podszedłem do niego.
- Stary, co się stało? - spytałem się. Chłopak spojrzał na mnie. Płakał i miał opuchnięte oczy.
- [t.i]...[t.i].... - zaczął.
- Co ona ? -spytałem się.
- Ona... została porwana- dokończył. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Miałem nadzieję, że to jest koszmarny sen, z którego zaraz się obudzę. Niestety to była rzeczywistość.
- Zabiję tego gnoja. Jeśli jej coś się stanie, nie daruję mu tego. - powiedział Luke. Chłopak wstał i wszedł do środka. Poszedłem za nim. Chłopak poszedł w kierunku salonu. w którym znajdowali się specjaliści, montujący sprzęt, dzięki któremu można zidentyfikować złodzieja. Zawsze myślałem, że porwania są tylko w filmach. w rzeczywistości też mają one miejsca. Do pomieszczenia wbiegł zdyszany tata Luke'a i [t.i].
- Mam pieniądze. - powiedział, kładąc na stół walizkę.
- Dobrze mamy jeszcze 3 godziny. Niech pan pamięta, kiedy będzie dawał pan okup, proszę zachować spokój. Nasza ekipa będzie niedaleko. - powiedział komisariat.


                                                       ~~~~*~~~~~
Ja i Luke postanowiliśmy, że pojedziemy razem z policjantami. Wyjechaliśmy wcześniej po to, aby radiowozy stanęły w niewidocznych miejscach. Tata [t.i] wyszedł z samochodu i poszedł w kierunku mostu. Po paru minutach na most wjechał samochód. Zatrzymał się przed postacią taty [t.i]. Z samochodu wyszedł mężczyzna. Otworzył drzwi od bagażnika, a następnie wyciągnął [t.i]. Dziewczyna była cała poobijana. Nie chcę myśleć o tym co ona musiała przeżyć. Chciałbym żeby ona teraz była w moich objęciach. Ja i Luke przyglądaliśmy się całej sytuacji. Pan [t.n] podał torbę z pieniędzmi złodziejowi. Mężczyzna zaczął się cofać, szarpiąc przy tym [t.i]. Dlaczego on jej nie puszcza. Nie mogłem tego zostawić. Wybiegłem z samochodu.
- Puść ją gnoju. - powiedziałem. Mężczyzna spojrzał na mnie.
- Proszę, proszę bohater się znalazł. - powiedział.
- Ashton proszę odejdź stąd. On jest niebezpieczny. - powiedziała [t.i].
- Nie ruszę się stąd. - powiedział. Mężczyzna sięgnął pistoletu ze swojej kurtki. Skierował broń w moją postać. Nacisnął spust. Próbowałem uniknąć kuli. Niestety wylądowała ona w moją klatkę piersiową. Zasyczałem z bólu. Opadłem na ziemię. W tym momencie policjanci wkroczyli do akcji. Mężczyzna wypuścił [t.i]. Dziewczyna zaczęła biec w moją stronę. Położyła moją głowę na swoim kolanie.
- Ashton proszę nie odchodź ode mnie. Potrzebuję ciebie. - powiedziała.
- [t.i]....[t.i] nie wiedziałem... jak ci to powiedzieć... ja ciebie... kocham. - powiedziałem. Przed moim oczyma pojawił się biały obraz.

Przepraszam, że uśmierciłam Ashton'a, ale koniec miał skończyć się smutno. Tak bardzo stęskniłam się za wami. Co do posta mam nadzieję, że wam się spodobał. Następne posty chciałabym poświęcić chłopakom z one direction, bo dawno o nich nie pisałam. PS. Czytasz=komentujesz. PPS. Dziękuje za ponad 20 tys. wyświetleń. 

7 komentarzy:

  1. Imagina przeczytam później. Przeczytałam za to notkę i się przeraziłam. :O Ale o tym później. Chciałam tylko napisać, że nominowałam Cię do Liebster Award. :)
    http://impassivity-fanfiction.blogspot.com/p/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej... Jakie to... smutne. :'( Dlaczego go uśmierciłaś? Ja się po prostu nie zgadzam! ;c Piękne zakończenie. *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkie części są genialne, masz dziewczyno talent, gratuluję, cudowne *.* Oby tak dalej xx :)

    OdpowiedzUsuń