czwartek, 30 października 2014

Calum.

" Nie tylko nie to znowu spóźniłem się na autobus" powiedziałem w myślach. To już 4 raz z kolei. Muszę jechać autobusem. Przeszedłem na drugą stronę i poszedłem w kierunku peronu, gdzie odjeżdżały pociągi. Rzuciłem plecak na pierwsze lepsze siedzenie i usiadłem.
- Aua uważaj nie jesteś tu sam! Usłyszałem dziewczyński głos. Odwróciłem się. Nie mogłem oderwać wzroku. Po chwili ocknąłem się. 
- Przepraszam nie zauważyłem cię. Czy mógłbym się dosiąść? Spytałem z nadzieją.
- Hm jasne. Zawsze jesteś taki wściekły? Zadała mi pytanie.
- Nie tylko jak spóźniam się na autobus. Odpowiedziałem....

Nasza rozmowa ciągła się i ciągła. Okazało się, że jest ona fajną dziewczyną. Przegapiłem swój przystanek, ale mnie to nie obchodziło. Chciałem być przy niej. Gdy pociąg zatrzymał się na ostatnim przystanku musieliśmy wyjść. Tłum rzucił się do wyjścia. Przez co nie mogłem odnaleźć niej. Ze smutkiem poszedłem w kierunku szkoły....

Przez cały czas nie mogłem się skoncentrować, ciągle w moich myślach była ona. Każdego dnia jeździłem tym samym pociągiem z odrobiną nadziei, że spotkam ją jeszcze. Lecz nie mogłem na nią trafić. Postanowiłem, że po lekcjach pójdę do jej szkoły. Wiem, że nie znam jej imienia ale warto spróbować. Może wpadnę na nią. Lecz nic z tego. Po 2 tygodniach, wsiadłem w pociąg i zacząłem mówić.
- 2 tygodnie temu, poznałem tu wyjątkową dziewczynę. Była piękna, a na jej twarzy zdobił uśmiech. Potrafiła poprawić humor. Zwłaszcza mi. Była średniego wzrostu. Miała brązowe włosy oraz o tym samym kolorze oczy. Jeśli ktoś ją zna lub widział, proszę niech mi da znać. To dla mnie bardzo ważne.. Skończyłem swoją przemowę. Nikt nie wydusił z siebie żadnego słowa. Powoli zacząłem tracić nadzieję. Następnego dnia gdy usiadłem na swoim stałym siedzeniu zauważyłem napis na oparciu. 
" Nie wiem czy mnie pamiętasz. Siedzieliśmy tu razem. Niechcący rzuciłeś we mnie plecakiem. Przeze mnie przegapiłeś przystanek, bo nasza rozmowa nie mogła się skończyć. A tak w ogóle jestem [t.i] a o to mój nr. 698763****." Na mojej twarzy pojawił się uśmiech od ucha do ucha. Bez żadnego zastanawiania, wykręciłem numer i zadzwoniłem


Każdego dnia ze sobą rozmawialiśmy, pisaliśmy, a nawet spotykali. Na jej widok na moich policzkach pojawiały się rumieńce, a brzuchu latało stado motyli. Byłem zakochany. Niestety boję się o tym powiedzieć dziewczynie. Nie chcę, aby nasze kontakty się urwały. Postanowiłem to załatwić inaczej. Spotkaliśmy się w opuszczonym budynku w parku. Tam zawsze się spotykaliśmy. Gdy dziewczyna weszła do środka nie mogła uwierzyć własnym oczom. Koło niej leżały płatki róż, które przedstawiały serce. Dziewczyna weszła do jego środka. Po chwili wyszedłem i stanąłem koło niej. W ręku trzymałam różę. 
- Ja... ja... chcę ... ci ... od ... dawna coś powiedzieć. Bo ja.... no wiesz... czy ty i ja... Nie dokończyłem, ponieważ dziewczyna pocałowała mnie w usta. 
- Wiem o co ci chodzi. Mi na tobie też bardzo zależy. Chciałabym z tobą być. Nic więcej mi nie potrzeba do szczęścia. 

Mijały miesiące odkąd byliśmy razem. Każdego dnia kochałem ją bardziej. Bardzo się ucieszyłem na wiadomość, że dziewczyna będzie chodzić ze mną do szkoły. Niestety nasze szczęście musiał ktoś zepsuć... 

Do naszej szkoły doszła nowa dziewczyna- Jessica. Ładna, długowłosa blondynka. Na jej widok oglądał się każdy chłopak. Na przerwie podeszła do mnie. 
- Hej mógłbyś mnie oprowadzić trochę po szkole. Zgodziłem się. Dziewczyna na każdej przerwie zagadywała mnie. Po jakimś czasie zacząłem udzielać jej korki z fizyki oraz spotykać się. Przez co nie miałem czasu dla [t.i]. Dziewczyna była zazdrosna o Jessice. Tłumaczyłem jej, że korki daje jej po to, ponieważ nasza wychowawczyni tak mi kazała. Nie chciała w to wszystko wierzyć. Obiecałem sobie, że to tak nie może wyglądać. Po lekcjach zatrzymałem Jessice.
- Słuchaj ja nie mogę ci udzielać tych lekcji. Będzie ci ktoś musiał inny pomóc. Muszę teraz poświęcić więcej czasu mojej dziewczynie. Nie wiedziałem całej prawdy o Jessice. W wolnym czasie przerabiała moje zdjęcia i jej w niejednoznacznej sytuacji i wysyłała [t.i]. Ja o tym nic nie wiedziałem. Pewnego dnia zapomniałem swojej kurtki z szafki, gdzie zostawiłem telefon. Wykorzystało to Jessica. Wystukała coś na klawiaturze i odłożyła telefon na miejsce. Wysłała smsa adresowanego do [t.i]. Przez niego [t.i] przepisała się do innej szkoły. Nie wiedziałem dlaczego. Próbowałem każdego dnia się z nią skontaktować, niestety nie odbierała ani odpisywała. Postanowiłem, że pójdę do parku, do naszego miejsca. Gdy doszedłem [t.i] tam była. Na mój widok szybko podniosła się z ziemi.
- Tak bardzo się o ciebie martwiłem, czemu mi nie odpisywałaś?
- Daj sobie spokój. Zostaw mnie !! Nie pozwoliłem jej przejść. 
- Nie dotykaj mnie! Puść mnie !!! Dziewczyna krzyczała wniebogłosy. Zaczęła się bardziej szarpać. Po chwili wyrwała się i przewróciła na podłogę uderzając z całej siły głową w kamień. Krew zaczęła się po chwili  wylewać. Przerażony zadzwoniłem po karetkę. Po interwencji lekarzy, [t.i] została zawierzona do szpitala. Pojechałem z nią. Cały czas trzymałem ją za rękę. Po operacji, rodzice [t.i] nie chcieli widzieć mnie na oczy. Po tygodniowej śpiączce dziewczyna się obudziła. Wszyscy byli szczęśliwi tylko nie ona. 
- Gdzie ja jestem?! Czemu nic nie widzę?! Zaczęła krzyczeć. Dziewczyna straciła wzrok. Osoba, która była zawsze uradowana życiem, już zawsze będzie żyć w ciemności. Nie mogłem sobie tego wypatrzyć. Poszedłem do szpitala. Podpisałem papiery. Nikt nie wiedział o moich zamiarach....

Po 2 tygodniach lekarze zdjęli bandaże z oczu [t.i]. Dziewczyna odzyskała wzrok. Dawca nie był znany. Pewnego dnia do dziewczyny przyszła jej przyjaciółka. Opowiedziała jej o całej sytuacji z chłopakiem oraz z Jessicą. Po całej historii dziewczyna zrozumiała, że była głupia. Nie potrafiła uwierzyć swojemu chłopakowi. Zdała sobie sprawę, że on wcale jej nie okłamywał. Pewnego dna dziewczyna zauważyła chłopaka. W jednej ręce trzymał laskę, a w drugiej smycz, a koło niego siedział pies. Dziewczyna nie odezwała się. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, dlaczego może widzieć.




Przepraszam za kolejne nieszczęśliwe zakończenie. Coś mnie naszło. Postaram się, aby kolejny post zakończył się szczęśliwie. :) No cóż co do postu jestem z niego nawet zadowolona. Mam nadzieję, że wam on przypadnie do gustu. 


                     5 komentarzy= nowy post. :)

niedziela, 26 października 2014

Michael.

Budzik zadzwonił równo o 7.
- [t.i] wstawaj bo się spóźnisz! Krzyknęła moja rodzicielka z dołu. Znowu ta szkoła. Przy życiu trzymała mnie myśl, że za tydzień będą już wakacje. Szybko poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, lekko się umalowałam, włosy związałam w kucyka, a następnie popędziłam do mojej szafy.
- Wiesz, że jedziemy z tatą na dwa dni do Niemiec w sprawach służbowych?
- Tak. Odpowiedziałam obojętnym tonem. Było już za 15 minut ósma, więc wstałam posprzątałam po śniadaniu i popędziłam do szkoły.
- Cześć kochanie. Usłyszałam i od razu się odwróciłam.
- Hej... Nie dokończyłam bo mój chłopak Michael przywitał mnie słodkim buziakiem w usta.
- Moi rodzice wyjeżdżaj dzisiaj. Może byś wpadł później?
- Dziś nie za bardzo mam czasu. Muszę pomóc tacie w sklepie.
- Szkoda wpadniesz kiedy indziej. Odpowiedziałam rozczarowana.
- Jesteś za to zła? Spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie. Odpowiedziałam i podarowałam mu buziak prosto w jego usta.
- Cześć gołąbeczki. Usłyszałam lekko ochrypnięty głos mojej przyjaciółki [i.t.p]. - Nie przeszkadzam?
- Cześć oczywiście, że nie. Przytuliłam dziewczynę na powitanie. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek szkolny. Pocałowałam chłopaka i poszłam z dziewczyną do klasy. Lekcje minęły nim się spostrzegłam. Może dlatego, że na każdej nie robiliśmy nic praktycznie oprócz siedzenia i gadania.  Wróciłyśmy razem do domu. Weszłam do mieszkania i przekręciłam klucz w zamku. Nie chciałam mieć nie spodziewanych gości. Dochodziło wpół do trzeciej. Postanowiłam, że zrobię niespodziankę Michaelowi i pomogę mu w sklepie. Szybko się przebrałam i ruszyłam. Do domu i sklepu państwa Clifford było 15 minut pieszo przez park. Popchnęłam drzwi.
- Dzień dobry. Powiedziałam widząc mamę mojego chłopaka.
- Cześć [t.i]. Kamil jest na górze w domu. Przejdź przez zaplecze. Powiedziała przyjaznym tonem.
- Dziękuję. Odpowiedziałam odwracając się. Weszłam po schodach na górę i znalazłam się obok drzwi pokoju Michaela.
- Hej kochanie. Otworzyłam drzwi. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Michael migdalił się z [i.t.p]. Odwróciłam się i zaczęłam biec.
- [t.i] to nie tak jak myślisz. Chłopak odepchnął dziewczyną i pobiegł za mną. Dogonił mnie przy wyjściu.
- Kochanie to nie tak jak myślisz. Powiedział błagalnym tonem.
- Nie to niby jak? Spytałam się, a z moich oczu wypływały kolejne łzy. - Zostaw mnie!!! Krzyczałam. Uwolniłam się jego uścisku i pobiegłam przed siebie. Przestałam dopiero kiedy byłam pewna, że za mną nie biegnie. Znalazłam się w parku. Usiadłam na ławce i wybuchłam jeszcze większym płaczem. Po dwudziestu minutach spojrzałam na swój telefon. 32 połączenia nieodebrane oraz 53 wiadomości od chłopaka. Spojrzałam na zegarek. 18:40. Czas do domu. Przejrzałam się w szybie małego sklepu. Wyglądałam okropnie. Oczy napuchnięte od łez, roztargane włosy. Wyglądałam gorzej niż strach na wróble. Przez całą drogę do domu myślałam o nim. Weszłam do domu. Rzuciłam torebkę na blat. Położyłam się w salonie na sofie.

                                                                      ~*~
Wstałam o równej siódmej. Stwierdziłam, że nie dam rady patrzeć na Michaela i na [i.t.p]. Postanowiłam nie iść do szkoły. Włączyłam TV i poszłam zrobić coś do jedzenia, W głowie miałam mętlik, tylko jedno pytanie dlaczego? Czułam pustkę. Zjadłam płatki i poszłam w kierunku swojego pokoju. Na biurku stało zdjęcie moje i Michaela. Wyciągnęłam je z ramki i podarłam na miliony kawałków. Spojrzałam na telefon. Znowu milion nieodebranych połączeń i wiadomości. Nie miałam już na nic sił. Jednak postanowiłam trzymać się twardo i nie okazywać tego, że cierpię. Wróciłam do salonu. W telewizji nie leciało nic ciekawego, ale musiałam czymś wypełnić ciszę w domu. Nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie nachalne przyciskanie dzwonka. Wstałam i wyjrzałam przez okno. Był to Michael. Dobijał się i coś krzyczał.
- Nie krzycz tak. Nie jesteś tutaj sam. Idź stąd. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć. Odejdź. Powiedziałam przez drzwi.
- [t.i] wpuść mnie. Musimy pogadać.
- Powiedziałam nie. Nie rozumiesz.
- To nie była moja wina. Wysłuchaj mnie. Nie chciałam go słuchać. Poszłam na górę i zamknęłam się w swoim pokoju. Za nim odszedł minęło pół godziny.

                                                                                ~*~
Minął rok odkąd pozbierałam się od tamtego zdarzenia. Sądziłam, że nikogo nie pokocham tak bardzo jak Michaela. Lecz poznałam pewnego chłopaka. Nigdy nie wybaczyłam Michaelowi zdrady. Mogłabym mu wszystko wybaczyć, ale nie zdradę. Z tego co wiem wiedzie mu się dobrze. Rzucił szkołę i gra teraz w zespole wraz z swoimi kolegami. Robi to co kocha. Czasy leczy rany, a moje już wyleczył....




Ta dam. Wreszcie miałam wolny czas coś napisać. Powróciła mi wena z czego bardzo się cieszę. Mam już pomysły na nowe opowiadania. 


                                                              5 komentarzy= nowy post :)


poniedziałek, 6 października 2014

Luke.

Szybka jazda, zapach spalonej gumy, czyli to co ja kocham. Nie zapominajmy o motorach. Pamiętam, że od małego interesowałem się motorami. Tą pasję odziedziczyłem po moim ojcu. Niestety, kiedy brał udział w wyścigu jeden z uczestników odciął mu hamulec. Jechał jako pierwszy. Od mety dzielił go tylko jeden zakręt. Niestety nie zdążył wykręcić i wyhamować. Uderzył w drzewo. Motor roztrzaskał się na milion kawałków, a jemu nikt nie zdążył pomóc. Moja mama nie mogła się pozbierać po tym zdarzeniu. Na moich oczach widziałem jak umiera... powiesiła się. W tak krótkim czasie straciłem dwie najbliższe mi osoby. Opiekuję się teraz mną moja babcia. Gdyby nie ona mieszkałbym teraz na ulicy lub w domu dziecka. Po 2 latach poznałem [t.i], moją dziewczynę. Dzięki niej zapomniałem o wszystkich problemach. Liczyła się tylko ona. Niestety nie każda opowieść o dwóch zakochanych nie kończy się zawsze szczęśliwie. Moja by tak się prawie skończyła.

                                                    
                                                           ~*~

Siedziałem bezczynnie oglądając telewizję. Po paru minutach mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnąłem go z kieszeni. Dostałem sms'a od [t.i].

                                                         15:00
 Hej kochanie możesz przyjechać po mnie. Czekam pod szkołą. xxx <3

Odpisałem jej w migu oka. 

                                                              15:01
Oczywiście skarbie, zaraz tam będę. xx

Schowałem telefon do kieszonki. Narzuciłem na swoje plecy kurtkę, a następnie ubrałem buty. Próbowałem wszystko zrobić po cichu, bo nie chciałem obudzić babci. Wziąłem kluczę do domu oraz motoru. Nie zapomniałem o kasku. Zbiegłem po schodach do garażu. Założyłem kask. Przekręciłem kluczem stacyjkę. Maszyna ryknęła. Dźwięk dla moich uszu. Ruszyłem. Na każdej dwupasmówce wciskałem gazu. Łamiąc zapewne parę przepisów. W końcu przepisy są po to, aby je łamać. Skręciłem w ostatnią uliczkę i wjechałem na parking liceum [t.i]. Dziewczyna już na mnie czekała. W swoich rękach trzymała kask, który jej podarowałem. Na jego czubku były napisane nasze inicjały, które znajdowały się w ogromnym sercu. Motor zatrzymał się przed postacią dziewczyny. Ściągnąłem kask. 
- Dzień dobry, czy to pani czeka na swojego rycerza na czarnym koniu. Dziewczyna uśmiechnęła się i musnęła moje usta. Założyła kask i siadła za mną. Objęła mnie wokół pasa. Nie powiem uwielbiam jak to robi. Ruszyliśmy . Dom [t.i] nie znajdował się daleko. Oczywiście jak dla mnie. Byliśmy już tam w pięć minut. Dziewczyna zsiadła z motoru. Niestety na nasze nieszczęście w domu był tata {t.i], który za bardzo mnie nie lubi. Z budynku wyszedł mężczyzna. 
- [t.i] mówiłem ci już kiedyś, żebyś nie spotykała się z nim już nigdy więcej. Wracaj szybko domu. Dziewczyna rzuciła krótkie pa i pobiegła w stronę domu. 
- A ty lepiej trzymaj się daleko od niej. Nie odpowiedziałem nic. Odjechałem. Widzicie odkąd spotykam się z [t.i], jej tata zaczął mnie nienawidzić. Ale on nie zrozumie tego, że my się kochamy i raczej tego nigdy nie zrozumie....

                                                                        ~*~

Było już po 2 w nocy, a ja nadal nie spałem. Cały czas myślałem o tej dzisiejszej sytuacji z tatą [t.i]. Mój telefon zaczął nucić mój dzwonek. Kto może dzwonić o tej godzinie. Na wyświetlaczu pojawił się numer [t.i]. Przesunąłem zieloną słuchawkę po wyświetlaczu. 
- Tak. Powiedziałem lekkim głosem. 
- Hej kochanie. Nie obudziłam ciebie.
- Nie, nie mogłem zasnąć.
- Ja tak samo. Chciałam ciebie przeprosić za dzisiaj. W ramę przeprosin zapraszam ciebie w tą sobotę nad jezioro.
- Będą tam twoi rodzice?
- Tak będą. Nie przejmuj się tym. Moja mam naprawdę ciebie lubi,a tata kiedyś przekona się do ciebie. Dobra ja kończę, bo tata zaraz się skapnie, że nie śpię. Pa kocham cię. 
- Ja ciebie też. Dziewczyna rozłączyła się. Odłożyłem telefon na miejsce. Może [t.i] ma rację, jej tata kiedyś się do mnie przekona. No właśnie kiedyś...

                                                                         ~*~
Ten tydzień minął bardzo szybko. Nim się obejrzałem była już sobota. Dzień zapowiadał się na bardzo upalny. Postanowiłem, że wyjadę, bo do spotkania miałem tylko 30 minut, a jezioro znajduję się dość daleko stąd. Po 40 minutach byłem na miejscu. [t.i] i jej rodzice już tam byli. Ściągnąłem kask. [t.i] rzuciła mi się na szyję. 
- Tęskniłam. 
- Ja też. Spojrzałem na tatę [t.i]. Patrzył na nas złowrogo.
- Ściągaj ciuchy i chodź do wody. Przywitałem się z rodzicami dziewczyny, Odpowiedź dostałam tylko od jej mamy. Zrzuciłem siebie wszystkie ciuchy. Zostałem w samych kąpielówkach. [t.i] przyglądała się mi. 
-Wow nie wiedziałem, że mój chłopak mam taką umięśnioną klatę. Uśmiechnąłem się i poszliśmy w kierunku jeziora. [t.i] czuła się jak ryba w wodzie cały czas nurkowała, pływała, wygłupiała się. W pewnym momencie straciłem ją z oczu. Po chwili usłyszałem krzyki.
- Luke... Luke... ratuj!! Dziewczyna krzyczała wniebogłosy. Rozejrzałem się dookoła. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Po chwili zauważyłem dziewczynę. Płynąłem jak szalony. Nie liczyło się nic innego. Ona była w tym momencie najważniejsza. Dziewczyna zaczęła opadać na dno. Zanurzyłem się. Podpłynąłem do niej. Chwyciłem za rękę i pociągnąłem ją do góry. Gdy byliśmy na brzegu przerażeni rodzice [t.i] czekali na miejscu. Dziewczyna nie mogła oddychać. Zrobiłem jej usta. Po paru minutach dziewczyna nie odzyskała przytomności.
- Niech państwo dzwonią szybko po karetkę. Sprawdziłem czy dziewczyna ma puls. Był, ale słaby. Bałem się o najgorsze. Nie chcę stracić kolejnej osoby, dla której oddałbym życie.
                                               
                                                                ~*~
Od tego nieszczęsnego zdarzenia minął tydzień. Dzięki szybkiej pomocy od strony lekarzy odzyskała przytomność. Po tym całym zdarzeniu tata [t.i], zaakceptował mnie. Nareszcie wszystko idzie po dobrej myśli.


                                     
Ta da. Nareszcie nowy post. Nie wiedziałam co napisać. Oświecenia dostałam dzięki mojej koleżance, która jeździ na motorze. Nie powiem ten pomysł bardzo mi się spodobał. Mam nadzieję, że wam też. PS. Ten gif jest taki ahsuahsdio *_*

                     6 komentarzy= nowy post 


PPS. Dziękuje za ponad 30tys. wyświetleń. Gdy to zobaczyłam wyglądałam tak: