środa, 1 kwietnia 2015

Ashton cz.4

- Ashton, nie rób tego on jest tutaj. On chcę na tobie się zemścić!!- mówiłam jak najszybciej mogłam. Mężczyzna szybkim ruchem wziął mój telefon i rzucił nim o ścianę.
- O nie tak nie będziemy się bawić, teraz mi za to wszystko zapłacisz. Chwycił moją rękę, a następnie oparł moje ciało do ściany. Jego palce zaczęły przejeżdżać po całym moim ciele. Jego usta oddawały co parę sekund pocałunki na mojej szyi. Mężczyzna powoli zaczął ściągać moją koszulkę. A ja nie mogę nic zrobić. Czuję się jak lalka lub jakaś marionetka. 

* Z perspektywy Ashtona*
Po raz kolejny spróbowałem do dzwonić się do [t.i], ale w ogóle nie odbierała. W mojej głowie cały czas były powtarzane słowa tego mężczyzny. On jej groził. A co jeśli on jej coś zrobi lub co najgorsza zabije? Nie nie mogę o tym myśleć. Muszę wziąć się do działania. Pobiegłem na strych. Z trudem odnalazłem to czego szukałem. Powtarzałem sobie, że nigdy jej nie wezmę już do ręki... ale teraz mam wielki powód. Pistolet, wyglądał praktycznie jak nowy. Rdza się tylko osadziła na niektórych miejscach. Schowałem go tutaj podczas tego dnia. 
Był piątek więc postanowiłem, że nie będę wracać tak od razu do domu. Chodziłem po całym mieście. Gdy zaczęło się powoli ściemniać, poszedłem w kierunku przystanku autobusowego. Sprawdziłem rozkład jazdy, ale na moje nieszczęście autobusy już po tej godzinie nie jeździły. Czekał mnie pól godzinny spacer. Po ulicach rzadko kiedy przejeżdżał jakiś samochód lub przechodziła jakaś osoba. Chyba ja byłem jedynym wyjątkiem. Żarówki z niektórych lamp, zaczęły migotać. Zapewne żarówki nie wytrzymają już i spalą się. Są one jak ludzie. Na nie jak nas czeka koniec. Nagle wszystko skończył czyiś krzyk. Postanowiłem, że sprawdzę co się dzieje. Wychyliłem się za budynku. Przed moimi  oczami leżał cały poobijany mężczyzna. Nad nim stali dwóch starszych mężczyzn. Bez przerwy go kopali lub pluli. Nie mogłem no to patrzeć. Musiałem działać. Ściągnąłem swój plecak z ramienia, Położyłem go na ziemi i zacząłem go przeszukiwać. Po paru sekundach miałem w swoich rękach to czego szukałem. Był to pistolet. Nie mój, lecz mojego taty. Pracuje on jako policjant. Na dzisiejszej lekcji wychowawczej, mieliśmy przynieść jedną rzecz związaną z pracom jednego z rodziców. Wybrałem tatę. Większość przyniosły papiery, nie wielu coś innego. Wziąłem pistolet, ponieważ to on najbardziej mi się kojarzy z pracą taty. Gdy wyciągnąłem go z plecaka, wszyscy patrzyli ze zdziwieniem. Dobra, to już nie ważne. Wracając do tego chłopaka. Pistolet skierowałem ku górze. Strzeliłem, kula poleciała ku górze. Mężczyźni się zlękli i uciekli. Wziąłem plecak ze sobą i podbiegłem do rannego. Chłopak ledwo co oddychał. Powoli zaczynał zamykać oczy. 
- Stary, nie rób tego. Musisz żyć!- w odpowiedzi nic nie dostałem. Siedziałem nad chłopakiem jak głupi z nadzieją, że zacznie oddychać i powróci do świata żywych. Niestety żadnych z tych rzeczy. Po kilkunastu minutach przyjechał radiowóz. Nawet nie wiem skąd się on tu wziął. Na moje nieszczęście kierował nim mój tata. Gdy zobaczył mnie koło tego chłopaka i na dodatek z pistoletem obok, kazał mi wejść do samochodu. Po zwłoki chłopaka przyjechało pogotowie i kilka innych osób. Próbowałem się wiele razy wytłumaczyć to tacie, ale on nie chciał nic słuchać. Trafiłem do poprawczaka. Tydzień później odbyła się rozprawa. Po 2 godzinach sąd wydał wyrok. Z tego, że jestem już prawie dorosły trafiłem do więzienia na rok w zawieszeniu. Wychodząc ze sali, nie mogłem znieść widoku mojej mamy. Miała całe opuchnięte oczy, ze względu na płacz. Odwiedzała mnie ona praktycznie każdego dnia, a tata? Odwiedził mnie może tylko raz. Nie miałem mu za to za złe. Rozumiałem go. Rok później kiedy wyszedłem z więzienia zamieszkałem w mieszkaniu po mojej babci, który zapisała mi w swoim testamencie. Od tego nieszczęsnego czasu ludzie omijają mnie szerokim łukiem.


No, nareszcie coś wybazgrałam. Przepraszam was, że to tak długo, ale wiecie nauka itd. Miałam to w tym tygodniu opublikować, ale wiecie... Zayn.... jak on mógł odejść od chłopaków i swoich fanów do tego pulpeta. :c. No, ale dobra to jego decyzja. Wracając do imagina, mam nadzieję że wam się spodobał. Jeśli chcecie nowy post to pamiętajcie... 

8 komentarzy = nowy post



11 komentarzy:

  1. Next, next, nexttttt.Tylko proszę cię niech on ani ona nie umrze proszeeeee

    OdpowiedzUsuń
  2. Nexta poproszę :) tylko proszę cię nie rób smutnego zakończenia xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh podoba mi się ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę zaglądać tu częściej <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że nie skomentowałam, ale zapewniam Cię, że przeczytałam, dlatego się martwię, bo te osiem komentarzy jest już od 17 kwietnia, a z Twojej strony nadal cisza. </3

    OdpowiedzUsuń
  6. ....22 listopada..... :c

    OdpowiedzUsuń
  7. 29 marzec....

    OdpowiedzUsuń